niedziela, 29 grudnia 2013

WKP od Tsu' Teya

Ten nowy wilk Darren wydawał się być całkiem OK, ale zauważyłem, że strasznie podlizuje się Ver... „Przecież ona jest Alphą...” - Pomyślałem. A tym bardziej Eye niedawno zmarła i Ver nie jest teraz w dobrym humorze. Despi też nie była wesoła. Wszyscy jakoś posmutnieli oprócz mnie i Blade'a. Poszedłem do lasu, aby upolować sobie jakiś mały podwieczorek po śniadanku i udało się. - Nareszcie coś upolowałem! - Wykrzyknąłem na cały las. Mimo to, że nie jestem dobry w polowaniach udało mi się schwytać malutkiego dzika, który był oddzielony od stada. Nagle zauważyłem Despi idącą w moją stronę - Uśmiechała się! Pewnie usłyszała mój okrzyk... - Co tam upolowałeś ? Pochwal się.. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. - Eee tam, mały dzik.. - Odpowiedziałem troszeczkę zawstydzony. Zaczęła się chichotać.. - Takie małe zwierzątko na takiego dużego wilka ? - Zapytała śmieją się pod nosem. - Dasz trochę ? - Zapytała znów po chwili. „Skusiła się” - Pomyślałem. Podzieliliśmy malutkiego dzika na pół i zabraliśmy się za jedzenie. Po (małym) posiłku Despi wpadła na pomysł, abyśmy wzięli Ver na spacer i poplotkowali lub pogadali sobie o różnych sprawach.. - Plotkowanie ?! Ja i plotkowanie ?! Nie widzę tego dobrze... - Odrzekłem. Despi zaśmiała się (ten humor jej się tak dziwnie polepszył). - Jak z nami pójdziesz to później postaram ci się odwdzięczyć - Powiedziała, a ja się zgodziłem.... Gdy zaszliśmy po Ver do jaskini, śmiała się jak opętana, a obok niej stał.. Darren! Nieźle sobie radzi - Pomyślałem - Cwaniaczek :)

środa, 18 grudnia 2013

WKP od Aidena

Obudziłem się w lesie, było ciemno i trochę strasznie. Poczułem okropny ból w łapie, lecz wiedziałem, że mimo cierpienia muszę znaleźć pożywienie żeby przeżyć. Niestety, nic nie potrafiłem znaleźć, byłem głodny i osłabiony.  Nie pamiętałem niczego.
„Skąd pochodzę? Kim jestem?” - Myślałem przez cały ten czas.
Szedłem przed siebie szukając jedzenia aż zobaczyłem wilczycę, wyglądała znajomo.
-Aiden! - Zawołała.
-Kim jesteś? - Zapytałem się jej, lecz uciekła.
„Więc mam na imię Aiden” – Przeleciało mi przez głowę.
Idąc przed siebie znalazłem ścieżkę. Niestety nagle zemdlałem z głodu. Walczyłem ze sobą o przeżycie. Gdy się obudziłem, otaczało mnie kilka wilków. Jeden z nich przemówił:
-Kim jesteś i kto cię przysłał?
-Nie wiem, nic nie pamiętam.- Odpowiedziałem
Wszyscy szeptali. Po chwili jeden nieśmiało zaproponował:
-Niech się do nas przyłączy, przydałby nam się.
-Na razie możemy przyjąć go na okres próbny.- Przemówił Samiec alfa.

Wiedząc, że sam nie przetrwam i potrzebuję pomocy innych zgodziłem się.

niedziela, 15 grudnia 2013

Nowy wilk WKP Aiden!

















Imię=Aiden
Płeć=Samiec
Pozycja=Wojownik
Wiek=2 lata
Rodzina=Nie posiada
Charakter=Przyjazny
Partner=Brak
Właściciel=Zus123 (Nightwood)
Moc=Moce demona

sobota, 14 grudnia 2013

Event Świąteczny!

Zaczynają się Wilcze Święta! Okres dawania sobie prezentów i dobroci dla innnych! Do watahy przybył Mikołaj! Możecie spotkać go na chacie! W towarzyszach jest nowe zwierzę, Snowflake!

czwartek, 12 grudnia 2013

WKP od Blade' a

 Sprawy powoli się uspokajały… W życiu watahy ostatnio wiele się zdarzyło. Tezu, przeżył (niestety). Nie, dobrze naprawdę, że przeżył. Przecież to mój kuzyn. Przyszedł jeszcze ten nowy Darren. Wydaje mi się, że fajny z niego gość. Mimo tych wilczych „amorów” wojna z lisami nadal trwała…  Pewnego dnia kazałem Eyeline i Zakowi pójść na zwiady. W tym czasie ja szukałem rozwiązań jak pokonać te rudzielce. Nic nie przychodziło mi do głowy. „Królowa!” – przeleciało mi przez głowę. Wszedłem do jaskini i powiedziałem:
- Dobra, trzeba ubić te lisy!
- A masz jakiś plan? – zapytała Ver
- Zobaczcie – zacząłem kreślić coś na ziemi – Tu jest nasze terytorium, a tu ich. Ja i Tezu pójdziemy od wschodu, Darren i Ver od zachodu, a reszta od południa.  Słuchajcie uważnie. Wy musicie odwrócić ich uwagę. Poradzicie sobie. Kuzynostwo wkradnie się do nory i zabije królową.
- Proste, ale skąd wiemy gdzie jest nora?
- Znajdziemy ją, spokojnie… - Przerwał mi krzyk Zaka
-Eye… Eye…
-Co się stało?!
- Eyeline nie żyje! – Wszyscy osłupieli jakby byli z kamienia. W oczach Ver kręciły się łzy. Była trzecim wilkiem z watahy! Tyle była wśród nas i teraz... nie żyje.
- Musimy i tak wygrać wojnę! – Powiedziałem stanowczo
- Ja odchodzę – wymamrotał Zake – Zycie bez niej to nie życie…
- Zanim ktokolwiek zawołał… jego już nie było…
- Mamy o dwóch członków mniej… Poradzimy sobie. Przetrwaliśmy atak lisów to przetrwamy i to – Z trudem wypowiadałem te słowa, ale trzeba ich było zmobilizować…  Przypomniały mi się sceny z dzieciństwa. Po policzku spłynęła jedna słona łza, po której nie został nawet ślad na ziemi…

środa, 27 listopada 2013

WKP od Darrena

Spojrzałem w niebo. Trzeci dzień bez jedzenia. Wzdrygnąłem się i ruszyłem powoli przez las. Wśród nagich gałęzi drzew latały, kracząc kruki. Westchnąłem i ze zrezygnowaniem skoczyłem. Ptaki z wrzaskiem wzleciały w powietrze, kłapnąłem szczękami łapiąc jedynie powietrze.
- Ech... -westchnąłem i rozejrzałem się ponuro wokoło. Nic.... Cisza... Nagle drgnąłem, poderwałem się i przyczaiłem w pobliskich krzakach. Wyjrzałem powoli z krzaków i... Stała tam! Tłuściutka młoda sarna, powoli skubała trawę po przeciwnej stronie polany. Stała tyłem - niekorzystnie, ponieważ nie mógłbym ugryźć w kark. To by kompletnie nie miało sensu - zadał bym cios, a ona by mnie kopnęła i uciekła. Nieeee.... Czekałem cierpliwie... I w końcu odwróciła się bokiem. Skoczyłem i już miałem zatopić kły w ciele sarny, kiedy zderzyłem się z obcą wilczycą. Wściekłem się, przygniotłem ją do ziemi, jednak kątem oka zauważyłem że mój ''obiad'' ucieka. Podenerwowany skoczyłem i pobiegłem szalonym tempem za sarenką. Ponownie skoczyłem w zadałem mocny cios pyskiem w kark zwierzęcia, które padło. Szybko i łapczywie zacząłem jeść, a raczej pochłaniać rogacza. Nagle zostałem przygwożdżony do ziemi przez tamtą wilczycę.
- To jest terytorium Watahy Krwawego Szpona której ja jestem alphą! Nie możesz tak se bezkarnie wchodzić na nasze tereny!- wrzasnęła obca
-No to skoro nie mogę wchodzić bezkarnie na te tereny, to może mnie ukarz?- Zapytałem niewzruszonym głosem, a wilczyca przysunęła swój pysk do mojego i szepnęła cicho:
-Taki z ciebie cwaniaczek? Oj ukarzę cię, ukarzę... życiem przypłacisz za to wtarg...-jednak przerwał jej okrzyk
-Hej! Ver! Co ty z nim robisz?- odwróciłem się w kierunku z którego dobiegał głos. Na wzgórzu przed nami stał szary wilk z czerwonymi znamionami. Po chwili stał już obok nas. Popchną leciutko tą... Jak jej tam było... tą ''Ver'' i pomógł mi się podnieść.
-Kim jesteś, skąd i po co? - Rzucił niedbale w moją stronę obcy.
-Jestem Darren - powiedziałem bez wahania -Jestem ze wschodu, nie wiedziałem że wkraczam na terytorium watahy
-Samotnik, hę?
-Tak jest, yyy.... Samotnik, wędrownik
-Poszukujesz czegoś? Czy tak po prostu.... chodzisz bo nie wiesz co ze sobą począć?
-Szukam... osoby która stoi za pożarem w moim domu. Szukam osoby która podpaliła nasz dom zabijając.. mego ojca - spojrzałem w bok i powiedziałem:
-Świat jest długi i szeroki... Nigdy go nie znajdę.... - w moich oczach powoli wzbierały łzy. Obcy spojrzeli po sobie i zadali pytanie:

-Może... chciałbyś dołączyć do watahy?

Nowy wilk WKP- Darren!



















Imię: Darren
Płeć: Samiec
Pozycja: Gł. szaman
Wiek: 3 lata
Rodzina: Rodzice oraz rodzeństwo zabite przez zbuntowanego wilka z jego poprzedniej watahy.
Charakter: na ogół miły i poważny. Nie lubi rozmawiać o swojej przeszłości. Uwielbia wolny czas spędzać w grupie, nienawidzi samotności oraz lata.
Partnerka: Brak, Podoba mu się Ver
Właściciel: darren.wilk1 (skype)
Moce: mróz - zima, metal oraz błękitny ogień nad którym nie panuje. Nie wie nawet że jest on jednym z jego żywiołów.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Event Andrzejkowy!

Rozpoczyna się okres wróżenia i działania Andrzejkowych czarów! Z radością ogłaszam event Andrzejkowy za otwarty!

środa, 20 listopada 2013

WKP od Tezusa

Z pyska chlusnęła mi krew. Byłem ledwo żywy...jedyne co usłyszałem przed silnym omdleniem było
"Blade, Despi pomórzcie mi..."dalej nie nic słyszałem. Wszystko mnie bolało i czułem sie strasznie...miałem wiele koszmarów. Majaczyłem coś przez sen.
- Dobij...po co...mam...żyć...
-Cz..czemu mam...- ktoś mówił ale nie wiem kto.
-Po...co...i tak...mnie...nie...
Znów wymiotowałem krwią i zasnąłem dalej. Śniły mi sie koszmary ale tylko jeden z nich pamiętam jednak nie był to jakiś straszny koszmar. "Gdzie gdzie jestem...nie wiem. Rozejrzałem się i nagle...widziałem jak...jak...Ver całowała się z...z MOIM MAŁYM KUZYNEM..patrzę w inną stronę... Despila i Tsu'tey robią to samo...a teraz to przesada! Nawet Eyeline!...a ja jeden taki osamotniony..."
Co...poczułem jakby coś mnie dotykało...coś ciepłego...powoli sie rozbudzałem
-Proszę przeżyj...- powiedzała to Ver która sie do mnie przytuliła.

Poczułem promyk nadziei…

wtorek, 19 listopada 2013

WKP od Ver

Szłam powoli przez ciemny i cichy las rozmyślając nad tym co zaproponował mi Tezu. Mezalians? Przecież jestem alphą! Pokręciłam gwałtownie głową. Rozmyślania przerwał mi głuchy grzmot dobiegający z oddali. Szybko pobiegłam w stronę jaskini ponieważ nie chciałam spędzić reszty dnia na suszeniu futra. Wbiegłam do groty I zapytałam
-Tezu już wrócił?
-nie, właśnie wyszedł – odpowiedział mi chór, a ja zaklęłam parszywie, poczym wyszłam z jaskini i spojrzałam zdziwiona na niebo. Wśród grzmotów i huków, w powietrzu walczyły dwa smoki - czarny i złoty. Czarny - mniejszy uciekał, zaś złoty gonił go zadając straszliwe ciosy. Pobiegłam za nimi w kierunku Jeziora Mary. Nagle Czarny smok postanowił kontratakować - odwrócił się w powietrzu i chlaśnięciem szponów, rozdarł skrzydła złotego. Tamten jednak spadając owinął ogon w około łapy czarnego. Oba smoki z rykiem zaczęły opadać z gwałtowną prędkością na ziemię. Po chwili smoki uderzyły o glebę. Zagrzmiało, poczym ucichło... Obydwa smoki nie przeżyły najwyraźniej upadku z takiej wysokości, ponieważ, ani jeden, ani drugi się nie poruszał. Podeszłam powoli do czarnego i dotknęłam łapą jego ostrych łusek... i odskoczyłam... Prąd mnie kopnął! Przyjrzałam się z powrotem uważnie smokowi... Ale on zniknął! Co prawda złoty wciąż leżał tam gdzie wcześniej, ale czarnego ani śladu! Po chwili zobaczyłam że na jego miejscu leży łańcuszek... Z parą nieśmiertelników... 
Powoli podeszłam i zawiesiłam obie go na szyi. Na początku nie zauważyłam żadnej zmiany... ale gdy nachyliłam się nad taflą wody, natychmiast zmieniłam zdanie - nie byłam aż tak inna, moją głowę otaczała burza czarnych włosów z pomarańczowymi końcówkami. Blizna przez oko, dawna pamiątka po walce z demonem który zaatakował moją poprzednią watahę, zagoiła się najwyraźniej, bo nie było po niej śladu! Moją szyje oprócz nieśmiertelników, opinał pomarańczowy szalik, a czubek mojego ogona, i palce były białe, a na dodatek 
miałam skrzydła! Małe pomarańczowe skrzydełka - niezbyt wierzyłam żeby służyły do latania, bo wyglądały bardziej na ozdobne. Jednak czekało mnie kolejne zaskoczenie, bo gdy podskoczyłam i rozwinęłam skrzydełka to... 
zawisłam w powietrzu!
najwyraźniej słurzyły do lewitacji, ponieważ gdy postąpiłam parę kroków w powietrzu, to rzeczywiście - posunęłam się do przodu!
Z uśmiechem radości pognałam przez las. Czułam się świetnie... Kiedy nagle z tego transu zbudziło mnie uderzenie. Spojrzałam nieprzytomnie na kogo wpadłam podczas biegu i serce mi podskoczyło. 
Tezus aż się zatoczył, zachwiał się i upadł po czym zakasłał, a z jego pyska chlusnęła krew, plamiąc leśną ściółkę.
-Tezu!- Wżasnęłam przerażona po czym złapałam go i zaniosłam do jaskini
-Ver... przykro mi..-powiedział, ale urwał w połowie i kaszlnął ciężko

-Nic nie mów... Ciiii... proszę... nic nie mów.. – z oczu lały mi się łzy, gardło miałam tak ściśnięte że ledwo zdołałam coś powiedzieć... W końcu dobiegłam do jaskini, przed którą stał Blade...

niedziela, 10 listopada 2013

WKP od Tezusa

Biegłem przed siebie myśląc o jednym -"Niszczyć, zabijać, mordować..." gdzie pobiegłem zostawiałem zniszczenia i trupy...nie mogłem sie opamiętać ten demon mnie mocno pochwycił w swoje szpony "Krwawej gorączki"...
-Ehh...-obudziłem się z silną migreną- gdzie je jestem...?
Wstałem z ziemi i się rozejrzałem. Byłem w tym samym lesie w którym jest jaskinia watahy. Szedłem przez las ledwo żywy(moja moc leczenia nie działa tak skutecznie na mnie jak na innych) i w końcu doszedłem.
-W końcu jesteś...myśleliśmy, że nie wrócisz lub już...nie żyjesz...- powiedział Blade.
-Czy nic ci nie jest?- zapytała Eyeline.
-GDZIE JEST VER!?- zapytałem się wilków.
-Nie wróciła- odpowiedziała Despila.
Poczułem w sercu jakieś ukłucie...czuje sie winny...i jeszcze ten demon nie chce wyjść ale panuje nad nim...chyba...teraz nie myślałem o niczym, lecz po głowie chodziła mi jedna rzecz  "Musze ją znaleźć...". Biegłem przed siebie słysząc za sobą wołania "Gdzie idziesz?" i "Jesteś ranny zostań tu!". Biegłem i biegłem i zobaczyłem przed sobą (z jakieś 300 m) zarysy białej wilczycy z jakimś OBCYM WILKIEM!?
-VER!!!- zawołałem ale pewnie mnie nie usłyszała.
Biegłem do niej jeszcze jakieś 280 m i nagle

ZEMDLAŁEM...

czwartek, 7 listopada 2013

HALLOWEENOWY EVENT!



Z powodu braku czasu na watasze przez wiele dni nie zaszły żadne zmiany. Mimo że już jest około tygodnia od Halloween pragnę ogłosić, że oficjanie rozpoczyna się Halloween na watasze! W swoich opowiadaniach można zamieszczać obrzędy związane z tym świętem. W towarzyszach pojawiło się nowe stworzenie Death.



niedziela, 6 października 2013

WKP od Despilli

- Em... Rozumiem, że chcesz bym była Twoja dziewczyną, tak?- odparłam zdziwiona jego bogatym językiem.
-Tak.
- To nie można było w prost?- zaśmiałam się.
- A...ale... przecież...
- Hahaha... Jasne, ze chcę ale następnym razem nie mów takim językiem jak monarcha, ok?
- Em... Ok
- Dobra to... To chcesz być moją dziewczyną?
- No i od razu lepiej... Jasne, że chcę.- zaczerwieniłam się.
- ...

czwartek, 3 października 2013

WKP od Tsu'Teya

Przyglądałem się jej zakłopotany po czym roztrzęsionym nieco głosem powiedziałem:
- Despillo, twe oczy głębokie i słodkie jak miód, jasne niczym... niczym tysiące gwiazd na niebie...rozświetla drogę mego życia.... drogę...-zająknąłem się nieco...-drogę prowadzącą do tego miejsca... a na drogowskazach przy drodze... słowa które teraz muszę wypowiedzieć teraz:-milczałem chwilkę po czym wziąwszy głęboki oddech wyrecytowałem:
Despi... chciałbym cię wziąć w objęcia i nigdy nie puścić.... czy pozwolisz mi zostać przy sobie do końca życia?

poniedziałek, 23 września 2013

WKP od Tezusa

Dzisiaj doszła do naszej watahy nowa wilczyca Despila. Coś myślę, że jej nie polubię. I ona myśli, że śpiew może leczyć, a to nie równa cię z darem leczenia w lewej łapie! A największe zmartwienie to, że Ver się z nią przyjaźni. Będę musiał jakoś to przeżyć. Lecz dziś jest ten dzień w którym oświadczę się Ver.
-Dżem dobry wszystkim!- powiedziałem wszystkim prócz Despili.
-Hej- odpowiedzieli zaspani.
No nie dziwmy się przecież wczoraj lisy(te złe bo nie wszystkie są takie) atakowały jakby się naćpały lub gorzej. Śniadanie szybko zjedliśmy bo napady zaczęły się od rana. O i w ogóle dołączył jeszcze jeden wilk Tsu'tey(jest lepszy od tej całej Despili).
-Dobra Tsu'tey idź na zwiad, Despila i Eyeline idź cię na front, Ver i ja pójdziemy do lasu na łowy ,a ty Blade zostań pilnować naszej jaskini.
-Oki- odpowiedziały wilki.
Poszliśmy więc z Ver do lasu na polane(tam najczęściej są jelenie) zaświeciło tam właśnie słońce. Tak to odpowiednia chwila.
-Ver muszę ci coś powiedzieć- za czołem nieśmiało.
-A co?- zapytała
-Bo miałem ci już dawno żeeeee...
-Żeeeee co?
-Bo ten
-Bo ten co!?
- Ooo bo ja cię LUBIE! I czy ty też mnie?
-Oooo no niewiem to dość szybko a my tak krótko się znamy i muszę się na myśleć.
Wtedy szybko poszła dalej w las, a ja tak stałem w tym miejscu i przed oczami przeszły mi wszystkie złe i ponure wspomnienia: śmierć rodziców, zniknięcie Hudiniego Berry'ego i Nowisa, nagła śmierć Lunidy(Dawna narzeczona) i jeszcze ten szok z przed chwili. I wtedy zaczęło się to - DEMONIZACJA.

piątek, 20 września 2013

WKP od Verreny

Mijał tydzień za tygodniem, i nic się nie działo. No może trochę przesadziłam, wysłałam Zaka by  zbadał teren, a ten wrócił cały pokaleczony. Pierwsze co wydusił to
- Te parszywe lisy! -ale poza tym wszystko było w jak najlepszym porządku. Do czasu... zauważyłam że Tsu'Tey dziwnie się zachowuje w towarzystwie Despilli. Podejrzanie się jej podlizuje i ciska w jej stronę trochę niezręczne pochwały. Domyślałam się o co chodzi, ale pewnego wieczoru wszystko stało się jasne. Gdy Blade i Tez poszli na polowanie, Eyeline w towarzystwie Zaka wyruszyła na zwiady, a Despi zniknęła gdzieś w Mrocznym Lesie, Tsu podszedł do mnie i stał chwilkę. Po momencie zaczął się jąkać
- więc... em... ach.... no wiesz.....
- Wiem - przerwałam mu - podoba ci się? - Tsu'Teyowi o mało gały nie wypadły z orbit, miał taką śmieszną minę że z trudem dusiłam w sobie chichot
-ccco? -zapytał roztrzęsionym głosem
- Despi - powiedziałam spokojnie - podoba ci się nie?
-no.. - Tsu spuścił łeb i spojrzał gdzieś w bok - taaak...-uśmiechnął się z triumfem na pysku
- Umów się z nią!- Tsu jednak jeszcze bardziej się zakłopotał - jak... ale... no dobrze.... ale... ale.... Ver..?
-Co?- zapytałam zdziwiona
-Pomożesz mi?
- Z czym?
- Ze wszystkim! No... np. wybranie miejsca na Randkę
- Yyy..? na randkę? Oświadczysz się jej!
-Nie...!
-Podoba ci się?
-Jasne że tak.. ale...
-Żadnych ale!
- Okey... idź i mi ją znajdź! Teraz!- Tsu'Tey zakręcił się parę razy i potruchtał z jaskini. Nie było go do późna, więc poszłam spać.
                                                            ***
Obudziło mnie szarpanie, a jak otworzyłam oczy stał nade mną Tsu.
- I co? zapytałam zaspana
- Jest! mamy się dzisiaj spotkać na polanie kwiatów!
- Super! Chodź! Przygotujemy cie!
przez parę godzin zdążyłam go umyć, wysuszyć, uczesać kawałkiem kory, wetrzeć pachnący olejek z żywicy w futro oraz zrobić dwie bransoletki z trawy (wilki przy oświadczynach dają sobie bransoletki).
W końcu odprowadziłam Tsu' Teya na polanę kwiatów, gdzie Despi już na niego  czekała.
Odchodząc usłyszałam jeszcze jak Tsu mówi:
- więc.. ekchem... Despillo..


czwartek, 19 września 2013

KONIEC ZE SPAMEM!

Usunęłam chata z bloga! 
Mogę go jeszcze przywrócić, ale pod warunkiem że będziecie się lepiej zachowywać!
A z resztą napiszcie jeszcze w komentarzach co o tym myślicie!

środa, 18 września 2013

WKP od Despilli

Przechadzałam się po lesie.
 Niby zwykły spacer,(no może nie zwykły, i nie spacer bo przecież byłam na zwiadach)ale ja przeczuwałam że to nie będzie normalna przechadzka.
 Miałam rację. Po paru krokach usłyszałam odgłosy bójki.
 Ukryłam się w krzakach i oto co zobaczyłam: dwójka pomiotów (lisów) napadła na wilka.
 Wyglądał na silnego więc postanowiłam odejść. W tej chwili pojawił się trzeci.
 Był ogromny i zadał mu ranę koło oka. Tamten padł po chwili.
Już go chcieli dobić gdy wyskoczyłam z krzaków i krzyknęłam:                                                      
-WY..... ZARAZO GATUNKU PSOWATYCH!!!- skoczyłam na tego największego póki jeszcze był zaskoczony. Tamci tchórze uciekli a ja dusiłam tamtego aż opadł z hukiem na ziemię. Nie tracąc ani chwili podbiegłam do rannego. Miał obłęd w oczach i gorączkę ale nic dziwnego... Przecież miał ranę zadaną aż do mięsa. Szybko mu ją uleczyłam. Z tą blizną wyglądał jeszcze ładniej... Odezwałam się do niego powoli:
-Słyszysz mnie?
-Tttak.. Co się stało?
-Napadli cię... Będziesz miał po tym pamiątkę...
-Jaką?- dotknęłam jego łapą blizny.
-Takie.... Draśnięcie- powiedziałam ze śmiechem.
-Reczczywiście.... A tak w ogóle to jestem Tsu'Tey.
-Ja jestem Despilla. Miło mi.
-Mi również.
-A więc.... Jak Ty się tu znalazłeś?
-Nie... pamiętam.... Wiem! Goniłem królika!
-Aha. Powiedz należysz do jakiejś watahy?
-Nie....
-A chciałbyś?
-Tak....
-To będziesz!
-Jesteś alfą?
-Nie ale wiem jak ubłagać alfy! Mam plan który zawsze się sprawdza...
-Jaki?
-Mówienie cały czas: "proszę, proszę, proszę"
-Hahaha- tak jak powiedziałam tak zrobiłam.
 Poszliśmy do alf. Prosiliśmy a w końcu się zgodzili. Wyszliśmy z jaskini.
 Byłam tak szczęśliwa, że rzuciłam mu się na szyję. Oblałam się rumieńcem ale on się zaśmiał i powiedział tylko:
-Dzięki za uratowanie życia...

-Nie ma za co.- uśmiechnęłam się.

WKP od Verreny

Nie wiedziałam do końca kto jest bardziej zadziwiający - Despilla czy Kolen (czy jak mu tam było).
Leżąc na posłaniu z mchu i jagód przyglądałam się dyskretnie, usypiającej Despi.
Kiedy nagle do jaskini wbiegł Tezus, który poszedł zbadać teren wieczorem
-  Stado lisów zza północnej granicy staje się coraz bardziej zuchwałe, przed chwilą musiałem przegonić trzech szpiegów od nich spod jeziora mary - zameldował z nutą udawanej powagi na pysku. Zaspany Blade wstał i przeciągnął się, ziewnął i spojrzał na swojego kuzyna po czym powiedział:
-Pójdziesz tam z Despillą, ok? Na całą noc, na czaty. Zmieniajcie się  co trzy godziny - Blade odwrócił się i potrząsnął śpiącą obok Despillą. Ta zerwała się na równe łapy i wrzasnęła wystraszona gdy tylko Blade jej dotknął. Po chwili udało mu się ją uspokoić i wytłumaczyć o co chodzi. Uśmiechnęła się i wyszła z Tezusem z jaskini. Usłyszałam jeszcze jak Tez mówi:
-Możesz wziąć pierwszą wartę? Muszę się przespać - dwie ostatnie godziny spędziłem na bieganiu, węszeniu, badaniu i przeganianiu tych wszawych lisów
-Jasne-odpowiedziała mu Despilla.
Po chwili ich głosy ucichły, a ja zwinęłam się w kłębek obok Blade'a

-Będzie wojna? - Mruknęłam mu do ucha, ale on nic nie odpowiedział. Zasnął.

poniedziałek, 16 września 2013

WKP od Despilli

Gdy przechadzałam się samotnie po lesie jak co wieczór zobaczyłam coś bardzo interesującego. Błyszczało bardzo mocno, wręcz oślepiało. Zdziwiłam się, że ani Blade, ani Verrena, ani jakikolwiek inny wilk nie zobaczył tego. Zbliżyłam się do miejsca skąd blask był najwyraźniejszy. Odsłoniłam krzak i światło wręcz mnie oślepiło. Nagle to światełko się do mnie zbliżyło. Zmniejszyło się do rozmiaru mojego najmniejszego pazura. W końcu światło wokół niego zaczęło emitować na tyle słabo, że mogłam zobaczyć co to jest. Był to mały ludzik. Miał na głowie złoty żonkil, ubrany był w złote ubranko typu 60's. Miało milutką twarzyczkę i niebieskie oczy. Jego włosy były koloru bardzo jasnego blondu prawie białe. Widziałam, że bardzo się czymś denerwuje...Nagle odezwał się bardzo wysokim i piskliwym głosikiem:
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy?
- Nnie... Po prostu nigdy nie widziałam czegoś takiego jak... ty
- Jak to?! Nie widziałaś Świetlusiów?!
- Czego???
- Jestem Świetlusiem. Małym stworkiem stworzonym do pomocy różnym psowatym całego świata. Ja nazywam się Kolen i wybrano mnie do służenia wilkowi o imieniu Despilla, córce Sehry i Discorda.
- Em ja jestem ta Despilla...
- Och a więc witaj, o pani.- Kolagen (czy coś takiego) pokłonił się przede mną prawie dotykając ziemi główką.
- Ale do czego mi taki pomocnik?
- Och mogę robić wszystko! Na prawdę! Tylko proszę mogłabyś mi dawać jedzenie i picie? Bardzo bym tego chciał o pani...- powiedział bardzo zawstydzony.
- Tak.... Oczywiście. Dlaczego byś nie miał dostawać?
- Boo niektóre wilki traktują nas jako więźniów. My natomiast chcemy się przyjaźnić i pomagać. Bardzo się cieszę, że mam miłą panią. Będę z panią chodził dokąd pani chce i...- przerwałam mu w tym momencie.
- Słuchaj nie jestem żadna "pani" tylko Despilla lub Despi. A i ty nie będziesz przy mnie dreptał tylko.... ile ty ważysz?
- Trochę więcej niż pióro gęsi... Despillo.
- Dobrze więc będę Cię nosić na plecach. Co to jest dla mnie za ciężar? A czy inni Cię widzą?
- Tak ale muszę sam tego chcieć.
- A chcesz?
- Tak. Jeśli nic mi nie zrobią.
- Oczywiście, że nie.- wybrałam się z Kolenem do jaskini głównej. Były tam wszystkie wilki. Dosyć źle czułam się w grupie a najbardziej bałam się Blade'a który cały czas chyba za bardzo nie był za tym żebym wstąpiła do Watahy. Przynajmniej tak myślałam. Podeszłam i powiedziałam cicho:
- Zobaczcie co przyniosłam!
- O co to?- zdziwili się wszyscy. Na szczęście Kolen sam się przedstawił.
- Nazywam się Kolen i jestem Świetlo- wilkiem...
- Kim?!
- Czy żadne z Was nie słyszało o Świetlo- wilkach?! Jesteśmy do usług różnym psowatym.
- Komu będziesz służył?- zapytał Zake.
- Despilli, naturalnie. Zostałam przeznaczony do niej. Każdy wilk kiedyś może znaleźć gdzieś ukrytego swojego Świetlo- wilka. Zależy to tylko od tego czy ma oczy szeroko otwarte...
- Fajny jesteś Kolen. Też bym chciała mieć Świetlo- wilka... - zamyśliła się Eyeline.
- Zawsze pojawiamy się jako coś innego ale zawsze wokół nas jest jakieś światło. Mój przyjaciel na przykład zamienił się w małego chomika ja elfa kwiatowego... Nie wiadomo jak tak na prawdę wyglądają Świetlo- wilki bo każdy jest inny. A teraz wybaczcie ale po tej podroży jestem bardzo.... - ziewnął- śpiący.-W tym momencie upadł mi na kark i zasnął. Na chwilę położyłam go na moim posłaniu i poszłam do lasu. Zabiłam najmniejszego ptaka jakiego znalazłam, wzięłam wylinkę dość grubego węża, odczepiłam kawałek kory i odrobinę pnia oraz trochę liści. i zaczęłam pracę. Z kawałka drzewa i kory wyrzeźbiłam malusieńkie łóżeczko, wylinkę podzieliłam na trzy części. Dwie wypchałam piórami ptaka a jedną zostawiłam na prześcieradło. Posłałam łóżeczko i ułożyłam na dywaniku z liści. Wyrwałam sobie tez odrobinę sierści i wepchałam trochę do pościeli. Gdy było gotowe obudziłam Kolena by tam wszedł i spał. Chodź był bardzo zmęczony wyleciał z niego potok słów:
- Och to... jest przepiękne Despillo... Aż brak mi tchu. Jestem bardzo wzruszony. Nie słyszałem jeszcze by jakaś pani lub pan robiła lub robił coś takiego dla jakiegoś Świetlo- wilka. Jestem prawdziwym szczęściarzem.- w tym momencie Kolen rozpłakał się ze szczęścia. Nie wiem co robił dalej ale wiercił się strasznie. Z resztą i tak bym nie usnęła bo tak jak on byłam bardzo podniecona.

poniedziałek, 2 września 2013

WKP od Tsu'teya

Więc tak... Zrobiło się już ciemno, wraz z dwójką rodzeństwa schowałem się w małej jaskini... Brat, Azot siedział cicho; rozmyślał, lecz młodszy Zoge, spytał się mnie:
- Tsu' Tey co dalej będziemy robić, bez rodziców ? - Chwilę później mu odpowiedziałem:
- Nie wiem, zobaczymy jutro... Na pewno rano pójdę na łowy... -Zawołałem Azota. Spytał się mnie opryskliwie:
- O co znów chodzi ?! -Westchnąłem i trochę zdenerwowany odpowiedziałem:
- Jutro wcześnie rano , gdy pójdę na łowy, masz pilnować młodszego brata. -Azot westchnął i powiedział:
- Ok, zaopiekuję się Nim, gdy Ciebie nie będzie, ale powiedz mi kiedy wrócisz.
- Nie mam pojęcia...Może rano może wieczorem... Nie wiem. -Gdy skończyliśmy rozmowę, Azot i Zoge położyli się w rogach jaskini i zasnęli. Ja zasnąłem trochę później, ponieważ ciągle myślałem o tacie i mamie... Gdy rano obudziłem się jeszcze przed wschodem słońca, moi bracia jeszcze spali. Planowałem gdzie idę na łowy. W końcu wymyśliłem... Nieopodal naszego ukrycia znajdował się las... Gdy byłem młodszy, dziadek opowiadał mi historie o Mrocznym Lesie. Myślę, że to właśnie ten las o, którym mi opowiadał dziadek. Postanowiłem pójść tam na łowy, choć nie wiedziałem co się kryje w tym Mrocznym Lesie. Zanim jednak wyruszyłem, obudziłem Azota, aby zajął się młodszym bratem. Gdy byłem około 15 metrów od jaskini, Azot jakimś cudem o takiej porze, wykrztusił z siebie słowa. Wołał:
- Żegnaj bracie! Powodzenia! A przy tym wołaniu obudził Zoge' ego.- Gdy wchodziłem na teren Mrocznego Lasu, usłyszałem szelest liście gdzieś za sobą. Szczerze mówiąc, przestraszyłem się trochę, bo nie znałem tej okolicy. Gdy zobaczyłem zająca, zacząłem się skradać. Byłem coraz bliżej i bliżej. Zacząłem go gonić. Był mega szybki, ale nie odpuściłem mu... Przez dziesięć minut goniłem zwierzaka, aż wreszcie zmęczyłem się i w końcu mi uciekł... Znów usłyszałem szelest za plecami. Zastanawiałem się o co chodzi ? Oparłem się o drzewo i odpocząłem. Chciałem już ruszać, gdy coś się na mnie rzuciło. Było ich dwóch. Mieli długie ogony i byli rudzi. Wiedziałem już, że to lisy... Próbowałem walczyć. Gryzły mnie, drapały i robiły wiele innych rzeczy. Byłem wycieńczony po polowaniu na zająca, ale się nie poddawałem... Nagle doszedł jeszcze jeden lis.. Był wielki. Rzucił się na mnie... Dalej już nic nie pamiętam...

sobota, 31 sierpnia 2013

WKP od Blade'a

Wbrew założeniom moich przyjaciół nie uciekłem i nikt też mnie nie porwał. Po prostu siły mi wróciły. Postanowiłem upolować coś na śniadanko. Żeby nie wyjść z wprawy. Zaczaiłem się w krzakach poczym skoczyłem na kark sporego jelenia. Padł. Powinno starczyć dla wszystkich. Powróciłem do jaskini dumnie trzymając jelenia w pysku.
- A więc pora zatańczyć śniadanie…- zabrałem się za pichcenie. Upiekłem nogi jelenia dla przyjaciół, a sam wżąłem szyję.
- Smacznego – powiedziałem i podałem każdemu porcje.
- Dobre! – powiedział Tezus
- Dobre, dobre? Żarty se stroisz? To ledwo co ćwiartka moich umiejętności kucharskich! I nie jutro nie zrobię najlepszej mojej potrawy.
Po obiedzie poszliśmy ochłodzić się w rzece. Woda była w sam raz na kąpiel. Gdy zaczęło się ściemniać poszliśmy do groty spać. W grocie Ver zaczęła się ze mnie śmiać
- Nie chcesz się potaplać w błotku świnko?
- Ha ha ha. – zaśmiałem się ironicznie.
- Jak masz coś do błotka to idź do swojego chłopaka.
- Wiem! Jesteś zazdrosny!
- Wcale nie.
- I tak uważam, że jesteś zazdrosny.
- O co? O demona co furii ninjy dostaje?
Położyłem się spać. I ostatni raz wymamrotałem już prawie przez sen.

- I nie jestem zazdrosny!

WKP od Tezusa

Noc minęła szybko w nowym towarzystwie (w czasie podróży miałem wielu różnych towarzyszy  i byłem w wielu watahach ). Chciałem lepiej ich poznać, bo przez podróż wiem że nikomu nie powinno na czczo ufać, lecz najpierw opowiem im coś o sobie.
-Dzień bobry- powitałem wilki-Pora na śniadanie
Przygotowałem więc szybko jakieś śniadanie , żeby szybko zacząć rozmowę (zwłaszcza z Ver po to by ją jak najlepiej poznać).
-A w ogóle z kąt przyszedłeś?- zapytała Ver
-Z wschodu- odpowiedziałem- A wy?
-Mnie uratował Blade
-I mnie też – powiedziała Eyeline
- O Blade mały bohaterek co kuzynku? A czy wiecie, że kiedy Blade był mały lubił się taplać w błotku.
Ver i Eyeline chichrały się pod nosem patrząc na Blade’a, a on milczał trochę speszony. Towarzysze opowiedzieli mi swoje historie, a ja swoje poczym Ver pokazała mi tereny watahy( Blade nie mógł z wiadomych powodów). Wróciliśmy dość późno. Blade już spał jak zabity.
- Nie myśl sobie, że on śpi. Tylko udaje żeby nas podsłuchiwać.
- Wcale nie udaje- wymamrotał z uśmieszkiem. Eyeline powiedziała mi żebym zajął się Blade’m. Wystawiłem łapę nad jego ciało. Z łapy wylatywał powoli srebrny pył. Niektóre rany się zagoiły ale złamane nogi potrzebowały więcej czasu żeby się zagoić. Poszliśmy spać. Rano nie ujrzałem kuzyna w legowisku. Prędko obudziłem Ver.
- Blade zniknął!- krzyknąłem

- Spokojnie powinien sobie poradzić……… przynajmniej tak myśle…..

piątek, 30 sierpnia 2013

Nowy wilk WKP-Zake!

















Imię:Zake
Płeć:Samiec
Pozycja: Czujka dzienna
Wiek: 2,5roku
Rodzina: Nie zna
Charakter: Wszystko co najlepsze
Partner: Nie ma, podoba mu sie eyeline
Właściciel (howrse)
:mata_n5a
Moc: Podttrafi kopiować moce innych wilków oprócz aniołów i demonów

Nowy wilk WKP-Tsu' Tey



















Imię: Tsu'Tey
Płeć: Samiec
Pozycja: Zwiadowca
Wiek: 3
Rodzina: Porzucony, wraz z 2 rodzeństwa.
Charakter: Wesoły, agresywny, hałaśliwy i szalony.
Partner: Brak, ale podoba mu się Despilla.
Właściciel: (nightwood) majoosia
Moc: Cień

WKP od Despilli

Pewnego dnia przechadzałam się na terenach jakiejś watahy. Byłam bardzo pewna siebie i dumnie stawiałam kroki. Zobaczyłam wilczycę która też na mnie spojrzała ale ja już byłam feniksem. Chyba myślała, że będę jej obiadem bo wyprostowała swoje pomarańczowe skrzydła i zaczęła za mną frunąć. Na szczęście byłam od niej szybsza i uciekłam do groty gdzie momentalnie zasnęłam. Obudziło mnie szarpanie za gardło. To znowu ona próbowała się do mnie dobrać. Ja stałam się niewidzialna i uskoczyłam w kąt. Zamieniłam się szybko w wilka a potem znów w feniksa, niewidzialność, wilk, niewidzialność, feniks itd. Wilczyca była naprawdę zdziwiona. Gdy w końcu mi się to znudziło zaczęłam się śmiać. Już przybierając postać wilczycy powiedziałam:
- Co się tak na mnie uwzięłaś? 
- Ech...
- Ta, smaczny feniks, co? 
- Dokładnie. Auć!
- Co się stało?
- Moja łapa! Boli!
- Pokaż...- rzeczywiście powoli po jej łapie sączyła się krew.
- A uuu! Dość! Boli!- mówiła wyrywając się. Ja szybko zaśpiewałam piosenkę a jej łapa została uleczona.
- Hmm? Jak ty to zrobiłaś?
- A tak jakoś...
- Należysz do jakiejś watahy?
- Moje życie to pasmo niepowodzeń więc... Nie.
- A chciałabyś? 
- Jasne!
- Tak więc witaj w Watasze Krwawego Szpona!
- Dzięki ale tak właściwie to nawet się nie przedstawiłam jestem Despilla a ty?
- Verrena.- Tak oto dołączyłam do tej watahy.

czwartek, 29 sierpnia 2013

WKP od Tezusa

Dawno temu gdy jeszcze miałem dwa lata wybuchła wojna między wieloma watahami. Wtedy matka kazała mi uciekać i ukryć gdzieś daleko mojego małego kuzyna Blade’a (miał roczek) . W takim razie szybko  chwyciłem Blade’a  w pysk i uciekłem. Po godzinie znalazłem jakąś grotę i ukryłem w niej Blade’a ,a sam pobiegłem dalej na wschód.
                                            
Po paru latach postanowiłem przenieść się ze starej jaskini w końcu znalazłem las w którym ukryłem małego Blade’a. Długo trwało znalezienie tej groty. Gdy tam dotarłem zobaczyłem trzy wilki jeden był ciężko ranny , drugi leżał na posłaniu ,a trzeci pił wodę z miski. Gdy ten trzeci mnie zobaczył zapytał z drżącym głosem:
-Kimm jeesteś?
- Mam na imię Tezus, a ty?
- Jestem Eyeline- odpowiedziała- Skąd się tu wziąłeś ?
- Szukałem schronienia i znalazłem tą grotę.
- Kto przyszedł? –spytał łagodnym głosem wilk, który wydawał mi się znajomy….
- Jestem Tezus i szukam mojego małego kuzyna Blade’a.
- A-ale to ja! Tezus!
- Blade! Jak dawno cię nie widziałem! Widzę, że stworzyłeś watahę?
- Tak może dołączysz? Tak tułasz się bezsensownie…..  Chodź zjemy coś!
-Ok.
-A to kto znowu?- zapytał leżący wilk
-Jestem Tezus  w skrócie Te’z.
Denerwujące jest to że trzy razy musiałem się przestawiać.
- A ja Verrena w skrócie Ver.
-A ty jesteś on czy ona? –nieudany wilczy podryw.
-Haha bardzo śmieszne!- odpowiedziała ironicznie Ver.

I tak minął pierwszy dzień w nowej watasze.

WKP od Blade'a

Coś się działo z Ver. Trzęsła się i leżała na ziemi. Nagle z jej ust wyleciał demon i powiedział.
- Przed opuszczeniem twojego ciała wykorzystam je ostatni raz by zniszczyć to co dla ciebie najważniejsze…….. przyjaciół!!
Z  jej pyska leciał czerwony żar, oczy stały się krwiste. Chciała przegryźć mi kark, ale uchroniłem się łapą. Poczułem niezmierny ból. Łapa została złamana. Zepchnąłem ją ugryzłem. Gdy próbowałem pobiec na otwartą przestrzeń ugryzła mnie w tylną nogę. Uderzyłem ją.
- Ogarnij się! –krzyknąłem poczym odwinąłem się i ugryzłem ją w szyje ,tak żeby jej nie zabić ,tylko zatrzymać.
- Puszczaj mnie!- powiedziała poczym zaczęła płonąć żywym ogniem!
- Cholera!- odgryzła mi kawałek mięsa z barku. Leżałem na ziemi. Miałem już umrzeć. Czyżby ostatnią rzeczą jaką widzę będzie…. Krew? Łapa zaczęła iskrzyć. Piorun wydostał się z mojego pyska, Ver wypuściła z pyska kulę ognia! Oba pociski spotkały się w połowie drogi! Nagle rozbłysło światło wszędzie było biało. W ziemi zrobiła się wielka dziura. Z pyłu zaczęły się wyłaniać cienie postaci. Obaj staliśmy na nogach jednak ja byłem znacznie bardziej poharatany….. Upadłem. Usłyszałem demoniczny śmiech. Ostatni piorun wyleciał z mojego ciała lecz nie trafił jej, tylko bransoletkę. To nie była blokada. To sprawiało, że demon żył. Ver zemdlała. Eyeline pomogła nas przywlec do jaskini. Trzeba było mnie porządnie opatrzyć. Miałem dwie złamane nogi i wyrwane mięso z barka. Gdy Ver się obudziła spytała.
- Co się stało?

-Już wszystko dobrze już wszystko dobrze.

Nowy wilk- Tezus!


Imię: Tezus
Płeć: Samiec
Pozycja: Gł Medyk
Wiek: 5 lata
Rodzina: Kuzyn Blade' a
Charakter: Kreatywny, Inteligentny
Partner: Poszukuje
Właściciel: (teodorak)
Moc: Leczenie ran

środa, 28 sierpnia 2013

WKP od Verreny

Wieczorem poszliśmy z Darkiem i Blade'm do naszej jaskini spać. Jako że położyliśmy się dość późno, następnego dnia po przebudzeniu leżałam długo z zamkniętymi oczyma. Nagle coś mnie tknęło -w jaskini nie wyczuwałam zapachu ani Blade'a , ani Eyeline, ani Darka! Postanowiłam ich poszukać.  Długo rozglądałam  się po terenach Watahy. W końcu gdy miałam zrezygnować , zauważyłam dziwną jaskinię, której wcześniej nie było- weszłam powoli do jaskini, a w środku siedziała,  Eyeline! Zaczełam cicho warczeć..
- Gdzie jest ten NIEDOJDA?! Gdzie Blade?!
W tym czasie Blade wszedł do jaskini kulejąc. Skoczyłam i przygniotłam Blade'a do ziemi.
-Więc, co się stało?!-  wykrzyknęłam rozwścieczona nawet nie wiedziałam czym...  Po chwili ciszy odezwał się drżącym głosem Blade.
-Więc... gdy się obudziliśmy usłyszeliśmy strzały..  i -Blade przełknął ślinę,  warknęłam groźnie na niego.
-I postanowiliście uciekać?! Porzucić mnie?
- Co?! Nie! Pojawił się myśliwy i trafił mnie nie mogłem się wrócić bo byłem dość ciężko ranny. Powiedziałem Darkowi żeby cię zabrał, ale ten idiota nawet nie raczył się odwrócić! Eyeline pomogła mi się tu dowlec.
Nierozumiałam jak Blade mógł tak postąpić, teraz chciałam go rozszarpać! Nie obchodziło mnie że moje pazury wydłużają się w szpony. Nie obchodziło mnie że moje futro zmieniło się w tysiące jadowitych igieł. Nie ważne że me kły były teraz 3 razy dłuższe niż zazwyczaj. Po prostu  chciałam go rozszarpać na strzępy, zadać mu ból tak potworny że będzie się przede mną wił jak robak którego mogę w każdej chwili zgnieść!  Nie obchodziło mnie nawet to czy zrobię to ja czy ukryty wewnątrz mnie demon. Ostatnie co zrobiłam to wrzasnęłam
-JAK MOGŁEŚ????!!!

Potem była ciemność... i tylko ciemność.

1000 WYŚWIETLEŃ!

1000 WYŚWIETLEŃ! JUŻ 1000 WYŚWIETLEŃ! Z TEJ OKAZJI KAŻDY WILK DOSTANIE 1000 BŁĘKITNYCH SZAFIRÓW!

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

WKP od Blade'a

Ver nie wracała dość długo, więc postanowiłem jej poszukać. 
Pożegnałem się z Eyeline i wyruszyłem. Było już po zmroku, 
dlatego bałem się, że zaatakował ją jakiś wilk. 
Kiedy jednak doszedłem do rzeki zauważyłem Ver......z Darkiem!
 Rzuciłem się na niego.                             
- Nie! - krzyknęła - To mój kuzyn!                 

- Co?! - niczego już nie kumałem. 
Tak namącili mi we łbie, że nie miałem pojęcia kto jest tu tym dobrym, a kto złym. Po długim wytłumaczeniu. Zaprosiłem Darka do jaskini na parę dni. Przynajmniej Ver i Eyeline nie będą sobie skakać do gardeł. Jednak obecność kuzyna nie była bezpodstawna. Miał zabić Eyeline!

niedziela, 18 sierpnia 2013

Nowa wilczyca-Despilla





Imię: Despilla
Płeć: Samica
Pozycja: Gamma
Wiek: 2,5 roku
Rodzina: Matka Sehra, a ojciec Discord
Charakter: Wrażliwa, romantyczka, zabawna, zapominalska i czasem zamknięta w sobie.
Partner: Szuka
Właściciel: Pamiętnik Galopu (howrse)
Moc: Uzdrawia śpiewem, niewidzialność

sobota, 10 sierpnia 2013

WKP od Verreny

Co ona sobie myślała?!
Żeby wyjść w nocy nawet nas nie informując... co prawda spaliśmy, ale mogła nas obudzić!
Moje pierwsze wrażenie o Eyeline - nie lubię jej.
Leżałam nadąsana w kącie jaskini i przyglądałam się jej w zamyśleniu...
czekałyśmy razem na powrót Blade'a z polowania - ja w jednym końcu groty, a Eyeline w drugim.
W końcu nie wytrzymałam napięcia i w milczeniu, z uniesioną głową wyszłam z jaskini odprowadzając ponurym wzrokiem Eyeline... spokojnie potruchtałam w stronę rzeki i zaczęłam pić wodę kiedy stanął za mną jakiś obcy wilk. Wyczułam jego obecność natychmiast i nie odwracając się zapytałam spokojnie
- Kim jesteś i czego tu chcesz?
- Jestem tym kim jestem, a przybywam tu w celu zgładzenia pewnej osoby...- w tym momęncie serce zabiło mi mocniej i odwróciłam się, bo głos który do mnie przemawiał był  mi dziwnie znajomy.
-Dark? - zapytałam niepewnie a gdy ten pokiwał z uśmiechem głową skoczyłam w ramiona memu siostrzeńcowi.
- Dark! Tak dawno cię nie widziałam! Ale... kogo chcesz zabić?
- Spokojnie malutka - powiedział targając mi włosy na głowie
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę - i ruszyliśmy razem przez las rozmawiając i śmiejąc się w głos.

WKP od Eyeline

Verrena i Blade nie spytali mnie o zdanie.
No, ale chciałam dołączyć do watahy, nie miałam wyboru.
Bo co innego? Miałam chodzić po lesie? O nie... dziękuję.
Była noc. Verrena strasznie chrapała, a Blade spał jak zabity.
Usłyszałam szelest liści. W sumie nie chciało mi się zasnąć więc
ruszyłam na zwiady. Chyba poszłam za daleko, bo gdy się obejrzałam,
nie miałam pojęcia gdzie iść. Na wszystkie wilki!
Chciałam teraz być koło mojej mamy, która nie żyje. Albo chociaż koło
tej oschłej Verreny, która chyba mnie nie polubiła. Cóż...
Nagle zza drzew wyskoczył Dark. Na szczęście byłam w pełni sił, żeby
móc z nim walczyć. Tym razem nie pomoże mi ani Blade, ani Ver. Ani nikt.
Musiałam się zemścić.
I tak mnie zaskoczył. Ale żyje się tylko raz, no nie?
Ku jego zaskoczeniu skoczyłam na Darka z pazurami. Z początku ze mną
wygrywał, ale potem zebrałam w sobie moc i przypomniałam sobie
starą piosenkę.
Walka była długa, nie powiem. Pokonałam go jednak. Dark na pewno nie żył,
teraz miałam to zagwarantowane. Ułożyłam się obok dużej skały i
zasnęłam.
Rano obudził mnie Blade. Jak się cieszyłam!
- Gdzie ty byłaś?! - warknął, wyraźnie niezadowolony.
Skuliłam się, szukając wzrokiem ciała Darka. Nigdzie go nie było.
Szlak by trafił, on znowu ożył!

piątek, 9 sierpnia 2013

WKP od Verreny

Siedziałam znudzona w jaskini...  Blade wyruszył na patrol, a ja w bandażach skrywających moje dawno już zagojone rany... coś co mnie irytowało i nie znosiłam tego - to, że mój towarzysz po prostu nie rozumiał mojej mocy. Kazał mi zostać w jaskini i odpoczywać.. teraz się po prostu skręcałam z nudów.
Nagle usłyszała szmer i do jaskini wbiegł Blade. Uśmiechnęłam się i zaczęłam go oblizywać, jednak znieruchomiałam natychmiast, gdy zobaczyłam kto zajrzał do jaskini za Blade'em.
Miała czerwoną długą sierść i zielone oczy. Zerwałam się natychmiast i zaczęłam warczeć. Ta jednak nie zaatakowała, tylko położyła uszy do tyłu i schowała się za Blade'em, który przyglądał się nam zaskoczony.
- Ma na imię Eyeline- powiedział z zakłopotaniem
- Eye...line? - zapytałam zdziwiona...imię było długie i nie dało się w żaden sposób zdrobnić...
-Tak.. ma do nas dołączyć i stworzymy watahę!
-To super!!! A$le się cieszę.. wataha..
-Nie, nie, nie!- przerwała mi tamta
- Czy ktoś w ogóle pytał mnie o zdanie? Czy chcę dołączyć? Nie..oczywiście! Ja nawet nie wiem jak się nazywasz! - krzyknęła wskazując mnie łapą
-Och, ja? Jestem Verrena, w skrócie Ver.
- Super, teraz wiem - powiedziała z przekąsem.