Sprawy powoli się
uspokajały… W życiu watahy ostatnio wiele się zdarzyło. Tezu, przeżył
(niestety). Nie, dobrze naprawdę, że przeżył. Przecież to mój kuzyn. Przyszedł
jeszcze ten nowy Darren. Wydaje mi się, że fajny z niego gość. Mimo tych
wilczych „amorów” wojna z lisami nadal trwała… Pewnego dnia kazałem Eyeline i Zakowi pójść na
zwiady. W tym czasie ja szukałem rozwiązań jak pokonać te rudzielce. Nic nie
przychodziło mi do głowy. „Królowa!” – przeleciało mi przez głowę. Wszedłem do
jaskini i powiedziałem:
- Dobra, trzeba ubić te lisy!
- A masz jakiś plan? – zapytała Ver
- Zobaczcie – zacząłem kreślić coś na ziemi – Tu jest nasze
terytorium, a tu ich. Ja i Tezu pójdziemy od wschodu, Darren i Ver od zachodu,
a reszta od południa. Słuchajcie uważnie.
Wy musicie odwrócić ich uwagę. Poradzicie sobie. Kuzynostwo wkradnie się do
nory i zabije królową.
- Proste, ale skąd wiemy gdzie jest nora?
- Znajdziemy ją, spokojnie… - Przerwał mi krzyk Zaka
-Eye… Eye…
-Co się stało?!
- Eyeline nie żyje! – Wszyscy osłupieli jakby byli z
kamienia. W oczach Ver kręciły się łzy. Była trzecim wilkiem z watahy! Tyle
była wśród nas i teraz... nie żyje.
- Musimy i tak wygrać wojnę! – Powiedziałem stanowczo
- Ja odchodzę – wymamrotał Zake – Zycie bez niej to nie
życie…
- Zanim ktokolwiek zawołał… jego już nie było…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz