czwartek, 12 grudnia 2013

WKP od Blade' a

 Sprawy powoli się uspokajały… W życiu watahy ostatnio wiele się zdarzyło. Tezu, przeżył (niestety). Nie, dobrze naprawdę, że przeżył. Przecież to mój kuzyn. Przyszedł jeszcze ten nowy Darren. Wydaje mi się, że fajny z niego gość. Mimo tych wilczych „amorów” wojna z lisami nadal trwała…  Pewnego dnia kazałem Eyeline i Zakowi pójść na zwiady. W tym czasie ja szukałem rozwiązań jak pokonać te rudzielce. Nic nie przychodziło mi do głowy. „Królowa!” – przeleciało mi przez głowę. Wszedłem do jaskini i powiedziałem:
- Dobra, trzeba ubić te lisy!
- A masz jakiś plan? – zapytała Ver
- Zobaczcie – zacząłem kreślić coś na ziemi – Tu jest nasze terytorium, a tu ich. Ja i Tezu pójdziemy od wschodu, Darren i Ver od zachodu, a reszta od południa.  Słuchajcie uważnie. Wy musicie odwrócić ich uwagę. Poradzicie sobie. Kuzynostwo wkradnie się do nory i zabije królową.
- Proste, ale skąd wiemy gdzie jest nora?
- Znajdziemy ją, spokojnie… - Przerwał mi krzyk Zaka
-Eye… Eye…
-Co się stało?!
- Eyeline nie żyje! – Wszyscy osłupieli jakby byli z kamienia. W oczach Ver kręciły się łzy. Była trzecim wilkiem z watahy! Tyle była wśród nas i teraz... nie żyje.
- Musimy i tak wygrać wojnę! – Powiedziałem stanowczo
- Ja odchodzę – wymamrotał Zake – Zycie bez niej to nie życie…
- Zanim ktokolwiek zawołał… jego już nie było…
- Mamy o dwóch członków mniej… Poradzimy sobie. Przetrwaliśmy atak lisów to przetrwamy i to – Z trudem wypowiadałem te słowa, ale trzeba ich było zmobilizować…  Przypomniały mi się sceny z dzieciństwa. Po policzku spłynęła jedna słona łza, po której nie został nawet ślad na ziemi…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz