środa, 27 listopada 2013

WKP od Darrena

Spojrzałem w niebo. Trzeci dzień bez jedzenia. Wzdrygnąłem się i ruszyłem powoli przez las. Wśród nagich gałęzi drzew latały, kracząc kruki. Westchnąłem i ze zrezygnowaniem skoczyłem. Ptaki z wrzaskiem wzleciały w powietrze, kłapnąłem szczękami łapiąc jedynie powietrze.
- Ech... -westchnąłem i rozejrzałem się ponuro wokoło. Nic.... Cisza... Nagle drgnąłem, poderwałem się i przyczaiłem w pobliskich krzakach. Wyjrzałem powoli z krzaków i... Stała tam! Tłuściutka młoda sarna, powoli skubała trawę po przeciwnej stronie polany. Stała tyłem - niekorzystnie, ponieważ nie mógłbym ugryźć w kark. To by kompletnie nie miało sensu - zadał bym cios, a ona by mnie kopnęła i uciekła. Nieeee.... Czekałem cierpliwie... I w końcu odwróciła się bokiem. Skoczyłem i już miałem zatopić kły w ciele sarny, kiedy zderzyłem się z obcą wilczycą. Wściekłem się, przygniotłem ją do ziemi, jednak kątem oka zauważyłem że mój ''obiad'' ucieka. Podenerwowany skoczyłem i pobiegłem szalonym tempem za sarenką. Ponownie skoczyłem w zadałem mocny cios pyskiem w kark zwierzęcia, które padło. Szybko i łapczywie zacząłem jeść, a raczej pochłaniać rogacza. Nagle zostałem przygwożdżony do ziemi przez tamtą wilczycę.
- To jest terytorium Watahy Krwawego Szpona której ja jestem alphą! Nie możesz tak se bezkarnie wchodzić na nasze tereny!- wrzasnęła obca
-No to skoro nie mogę wchodzić bezkarnie na te tereny, to może mnie ukarz?- Zapytałem niewzruszonym głosem, a wilczyca przysunęła swój pysk do mojego i szepnęła cicho:
-Taki z ciebie cwaniaczek? Oj ukarzę cię, ukarzę... życiem przypłacisz za to wtarg...-jednak przerwał jej okrzyk
-Hej! Ver! Co ty z nim robisz?- odwróciłem się w kierunku z którego dobiegał głos. Na wzgórzu przed nami stał szary wilk z czerwonymi znamionami. Po chwili stał już obok nas. Popchną leciutko tą... Jak jej tam było... tą ''Ver'' i pomógł mi się podnieść.
-Kim jesteś, skąd i po co? - Rzucił niedbale w moją stronę obcy.
-Jestem Darren - powiedziałem bez wahania -Jestem ze wschodu, nie wiedziałem że wkraczam na terytorium watahy
-Samotnik, hę?
-Tak jest, yyy.... Samotnik, wędrownik
-Poszukujesz czegoś? Czy tak po prostu.... chodzisz bo nie wiesz co ze sobą począć?
-Szukam... osoby która stoi za pożarem w moim domu. Szukam osoby która podpaliła nasz dom zabijając.. mego ojca - spojrzałem w bok i powiedziałem:
-Świat jest długi i szeroki... Nigdy go nie znajdę.... - w moich oczach powoli wzbierały łzy. Obcy spojrzeli po sobie i zadali pytanie:

-Może... chciałbyś dołączyć do watahy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz