niedziela, 10 listopada 2013

WKP od Tezusa

Biegłem przed siebie myśląc o jednym -"Niszczyć, zabijać, mordować..." gdzie pobiegłem zostawiałem zniszczenia i trupy...nie mogłem sie opamiętać ten demon mnie mocno pochwycił w swoje szpony "Krwawej gorączki"...
-Ehh...-obudziłem się z silną migreną- gdzie je jestem...?
Wstałem z ziemi i się rozejrzałem. Byłem w tym samym lesie w którym jest jaskinia watahy. Szedłem przez las ledwo żywy(moja moc leczenia nie działa tak skutecznie na mnie jak na innych) i w końcu doszedłem.
-W końcu jesteś...myśleliśmy, że nie wrócisz lub już...nie żyjesz...- powiedział Blade.
-Czy nic ci nie jest?- zapytała Eyeline.
-GDZIE JEST VER!?- zapytałem się wilków.
-Nie wróciła- odpowiedziała Despila.
Poczułem w sercu jakieś ukłucie...czuje sie winny...i jeszcze ten demon nie chce wyjść ale panuje nad nim...chyba...teraz nie myślałem o niczym, lecz po głowie chodziła mi jedna rzecz  "Musze ją znaleźć...". Biegłem przed siebie słysząc za sobą wołania "Gdzie idziesz?" i "Jesteś ranny zostań tu!". Biegłem i biegłem i zobaczyłem przed sobą (z jakieś 300 m) zarysy białej wilczycy z jakimś OBCYM WILKIEM!?
-VER!!!- zawołałem ale pewnie mnie nie usłyszała.
Biegłem do niej jeszcze jakieś 280 m i nagle

ZEMDLAŁEM...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz