poniedziałek, 2 września 2013

WKP od Tsu'teya

Więc tak... Zrobiło się już ciemno, wraz z dwójką rodzeństwa schowałem się w małej jaskini... Brat, Azot siedział cicho; rozmyślał, lecz młodszy Zoge, spytał się mnie:
- Tsu' Tey co dalej będziemy robić, bez rodziców ? - Chwilę później mu odpowiedziałem:
- Nie wiem, zobaczymy jutro... Na pewno rano pójdę na łowy... -Zawołałem Azota. Spytał się mnie opryskliwie:
- O co znów chodzi ?! -Westchnąłem i trochę zdenerwowany odpowiedziałem:
- Jutro wcześnie rano , gdy pójdę na łowy, masz pilnować młodszego brata. -Azot westchnął i powiedział:
- Ok, zaopiekuję się Nim, gdy Ciebie nie będzie, ale powiedz mi kiedy wrócisz.
- Nie mam pojęcia...Może rano może wieczorem... Nie wiem. -Gdy skończyliśmy rozmowę, Azot i Zoge położyli się w rogach jaskini i zasnęli. Ja zasnąłem trochę później, ponieważ ciągle myślałem o tacie i mamie... Gdy rano obudziłem się jeszcze przed wschodem słońca, moi bracia jeszcze spali. Planowałem gdzie idę na łowy. W końcu wymyśliłem... Nieopodal naszego ukrycia znajdował się las... Gdy byłem młodszy, dziadek opowiadał mi historie o Mrocznym Lesie. Myślę, że to właśnie ten las o, którym mi opowiadał dziadek. Postanowiłem pójść tam na łowy, choć nie wiedziałem co się kryje w tym Mrocznym Lesie. Zanim jednak wyruszyłem, obudziłem Azota, aby zajął się młodszym bratem. Gdy byłem około 15 metrów od jaskini, Azot jakimś cudem o takiej porze, wykrztusił z siebie słowa. Wołał:
- Żegnaj bracie! Powodzenia! A przy tym wołaniu obudził Zoge' ego.- Gdy wchodziłem na teren Mrocznego Lasu, usłyszałem szelest liście gdzieś za sobą. Szczerze mówiąc, przestraszyłem się trochę, bo nie znałem tej okolicy. Gdy zobaczyłem zająca, zacząłem się skradać. Byłem coraz bliżej i bliżej. Zacząłem go gonić. Był mega szybki, ale nie odpuściłem mu... Przez dziesięć minut goniłem zwierzaka, aż wreszcie zmęczyłem się i w końcu mi uciekł... Znów usłyszałem szelest za plecami. Zastanawiałem się o co chodzi ? Oparłem się o drzewo i odpocząłem. Chciałem już ruszać, gdy coś się na mnie rzuciło. Było ich dwóch. Mieli długie ogony i byli rudzi. Wiedziałem już, że to lisy... Próbowałem walczyć. Gryzły mnie, drapały i robiły wiele innych rzeczy. Byłem wycieńczony po polowaniu na zająca, ale się nie poddawałem... Nagle doszedł jeszcze jeden lis.. Był wielki. Rzucił się na mnie... Dalej już nic nie pamiętam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz