Noc minęła szybko w nowym towarzystwie (w czasie podróży
miałem wielu różnych towarzyszy i byłem
w wielu watahach ). Chciałem lepiej ich poznać, bo przez podróż wiem że nikomu
nie powinno na czczo ufać, lecz najpierw opowiem im coś o sobie.
-Dzień bobry- powitałem wilki-Pora na śniadanie
Przygotowałem więc szybko jakieś śniadanie , żeby szybko
zacząć rozmowę (zwłaszcza z Ver po to by ją jak najlepiej poznać).
-A w ogóle z kąt przyszedłeś?- zapytała Ver
-Z wschodu- odpowiedziałem- A wy?
-Mnie uratował Blade
-I mnie też – powiedziała Eyeline
- O Blade mały bohaterek co kuzynku? A czy wiecie, że kiedy
Blade był mały lubił się taplać w błotku.
Ver i Eyeline chichrały się pod nosem patrząc na Blade’a, a
on milczał trochę speszony. Towarzysze opowiedzieli mi swoje historie, a ja
swoje poczym Ver pokazała mi tereny watahy( Blade nie mógł z wiadomych
powodów). Wróciliśmy dość późno. Blade już spał jak zabity.
- Nie myśl sobie, że on śpi. Tylko udaje żeby nas
podsłuchiwać.
- Wcale nie udaje- wymamrotał z uśmieszkiem. Eyeline
powiedziała mi żebym zajął się Blade’m. Wystawiłem łapę nad jego ciało. Z łapy
wylatywał powoli srebrny pył. Niektóre rany się zagoiły ale złamane nogi
potrzebowały więcej czasu żeby się zagoić. Poszliśmy spać. Rano nie ujrzałem
kuzyna w legowisku. Prędko obudziłem Ver.
- Blade zniknął!- krzyknąłem
- Spokojnie powinien sobie poradzić……… przynajmniej tak
myśle…..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz