Uciekałam. Nic się już nie liczyło.
Deszcz był nie ubłagany. Łapy bolały
mnie już od biegu. Myślałam, że zemdleję.
Złapałam swoją czapkę w pysk, ponieważ
spadała mi z głowy. Czułam energię,
by biec dalej.
Gonił mnie Dark, morderca moich rodziców.
Jakie on miał szpony!
-No chodź, chodź!- warknął, zbliżając się
do mnie. Potknęłam się o kamień. Wtedy
wiedziałam, że zginę. Nagle zza krzaków wyskoczył wilk.
Rzucił się na Darka. Po chwili ten już leżał martwy.
-Jestem Blade- rzucił, patrząc na mnie z politowaniem.
-Eyeline- uśmiechnęłam się- Dziękuję za uratowanie mi życia.
Pokiwał głową i pomógł mi wstać. Z trudem utrzymałam
równowagę i poczłapałam za Blade'm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz