poniedziałek, 23 września 2013

WKP od Tezusa

Dzisiaj doszła do naszej watahy nowa wilczyca Despila. Coś myślę, że jej nie polubię. I ona myśli, że śpiew może leczyć, a to nie równa cię z darem leczenia w lewej łapie! A największe zmartwienie to, że Ver się z nią przyjaźni. Będę musiał jakoś to przeżyć. Lecz dziś jest ten dzień w którym oświadczę się Ver.
-Dżem dobry wszystkim!- powiedziałem wszystkim prócz Despili.
-Hej- odpowiedzieli zaspani.
No nie dziwmy się przecież wczoraj lisy(te złe bo nie wszystkie są takie) atakowały jakby się naćpały lub gorzej. Śniadanie szybko zjedliśmy bo napady zaczęły się od rana. O i w ogóle dołączył jeszcze jeden wilk Tsu'tey(jest lepszy od tej całej Despili).
-Dobra Tsu'tey idź na zwiad, Despila i Eyeline idź cię na front, Ver i ja pójdziemy do lasu na łowy ,a ty Blade zostań pilnować naszej jaskini.
-Oki- odpowiedziały wilki.
Poszliśmy więc z Ver do lasu na polane(tam najczęściej są jelenie) zaświeciło tam właśnie słońce. Tak to odpowiednia chwila.
-Ver muszę ci coś powiedzieć- za czołem nieśmiało.
-A co?- zapytała
-Bo miałem ci już dawno żeeeee...
-Żeeeee co?
-Bo ten
-Bo ten co!?
- Ooo bo ja cię LUBIE! I czy ty też mnie?
-Oooo no niewiem to dość szybko a my tak krótko się znamy i muszę się na myśleć.
Wtedy szybko poszła dalej w las, a ja tak stałem w tym miejscu i przed oczami przeszły mi wszystkie złe i ponure wspomnienia: śmierć rodziców, zniknięcie Hudiniego Berry'ego i Nowisa, nagła śmierć Lunidy(Dawna narzeczona) i jeszcze ten szok z przed chwili. I wtedy zaczęło się to - DEMONIZACJA.

piątek, 20 września 2013

WKP od Verreny

Mijał tydzień za tygodniem, i nic się nie działo. No może trochę przesadziłam, wysłałam Zaka by  zbadał teren, a ten wrócił cały pokaleczony. Pierwsze co wydusił to
- Te parszywe lisy! -ale poza tym wszystko było w jak najlepszym porządku. Do czasu... zauważyłam że Tsu'Tey dziwnie się zachowuje w towarzystwie Despilli. Podejrzanie się jej podlizuje i ciska w jej stronę trochę niezręczne pochwały. Domyślałam się o co chodzi, ale pewnego wieczoru wszystko stało się jasne. Gdy Blade i Tez poszli na polowanie, Eyeline w towarzystwie Zaka wyruszyła na zwiady, a Despi zniknęła gdzieś w Mrocznym Lesie, Tsu podszedł do mnie i stał chwilkę. Po momencie zaczął się jąkać
- więc... em... ach.... no wiesz.....
- Wiem - przerwałam mu - podoba ci się? - Tsu'Teyowi o mało gały nie wypadły z orbit, miał taką śmieszną minę że z trudem dusiłam w sobie chichot
-ccco? -zapytał roztrzęsionym głosem
- Despi - powiedziałam spokojnie - podoba ci się nie?
-no.. - Tsu spuścił łeb i spojrzał gdzieś w bok - taaak...-uśmiechnął się z triumfem na pysku
- Umów się z nią!- Tsu jednak jeszcze bardziej się zakłopotał - jak... ale... no dobrze.... ale... ale.... Ver..?
-Co?- zapytałam zdziwiona
-Pomożesz mi?
- Z czym?
- Ze wszystkim! No... np. wybranie miejsca na Randkę
- Yyy..? na randkę? Oświadczysz się jej!
-Nie...!
-Podoba ci się?
-Jasne że tak.. ale...
-Żadnych ale!
- Okey... idź i mi ją znajdź! Teraz!- Tsu'Tey zakręcił się parę razy i potruchtał z jaskini. Nie było go do późna, więc poszłam spać.
                                                            ***
Obudziło mnie szarpanie, a jak otworzyłam oczy stał nade mną Tsu.
- I co? zapytałam zaspana
- Jest! mamy się dzisiaj spotkać na polanie kwiatów!
- Super! Chodź! Przygotujemy cie!
przez parę godzin zdążyłam go umyć, wysuszyć, uczesać kawałkiem kory, wetrzeć pachnący olejek z żywicy w futro oraz zrobić dwie bransoletki z trawy (wilki przy oświadczynach dają sobie bransoletki).
W końcu odprowadziłam Tsu' Teya na polanę kwiatów, gdzie Despi już na niego  czekała.
Odchodząc usłyszałam jeszcze jak Tsu mówi:
- więc.. ekchem... Despillo..


czwartek, 19 września 2013

KONIEC ZE SPAMEM!

Usunęłam chata z bloga! 
Mogę go jeszcze przywrócić, ale pod warunkiem że będziecie się lepiej zachowywać!
A z resztą napiszcie jeszcze w komentarzach co o tym myślicie!

środa, 18 września 2013

WKP od Despilli

Przechadzałam się po lesie.
 Niby zwykły spacer,(no może nie zwykły, i nie spacer bo przecież byłam na zwiadach)ale ja przeczuwałam że to nie będzie normalna przechadzka.
 Miałam rację. Po paru krokach usłyszałam odgłosy bójki.
 Ukryłam się w krzakach i oto co zobaczyłam: dwójka pomiotów (lisów) napadła na wilka.
 Wyglądał na silnego więc postanowiłam odejść. W tej chwili pojawił się trzeci.
 Był ogromny i zadał mu ranę koło oka. Tamten padł po chwili.
Już go chcieli dobić gdy wyskoczyłam z krzaków i krzyknęłam:                                                      
-WY..... ZARAZO GATUNKU PSOWATYCH!!!- skoczyłam na tego największego póki jeszcze był zaskoczony. Tamci tchórze uciekli a ja dusiłam tamtego aż opadł z hukiem na ziemię. Nie tracąc ani chwili podbiegłam do rannego. Miał obłęd w oczach i gorączkę ale nic dziwnego... Przecież miał ranę zadaną aż do mięsa. Szybko mu ją uleczyłam. Z tą blizną wyglądał jeszcze ładniej... Odezwałam się do niego powoli:
-Słyszysz mnie?
-Tttak.. Co się stało?
-Napadli cię... Będziesz miał po tym pamiątkę...
-Jaką?- dotknęłam jego łapą blizny.
-Takie.... Draśnięcie- powiedziałam ze śmiechem.
-Reczczywiście.... A tak w ogóle to jestem Tsu'Tey.
-Ja jestem Despilla. Miło mi.
-Mi również.
-A więc.... Jak Ty się tu znalazłeś?
-Nie... pamiętam.... Wiem! Goniłem królika!
-Aha. Powiedz należysz do jakiejś watahy?
-Nie....
-A chciałbyś?
-Tak....
-To będziesz!
-Jesteś alfą?
-Nie ale wiem jak ubłagać alfy! Mam plan który zawsze się sprawdza...
-Jaki?
-Mówienie cały czas: "proszę, proszę, proszę"
-Hahaha- tak jak powiedziałam tak zrobiłam.
 Poszliśmy do alf. Prosiliśmy a w końcu się zgodzili. Wyszliśmy z jaskini.
 Byłam tak szczęśliwa, że rzuciłam mu się na szyję. Oblałam się rumieńcem ale on się zaśmiał i powiedział tylko:
-Dzięki za uratowanie życia...

-Nie ma za co.- uśmiechnęłam się.

WKP od Verreny

Nie wiedziałam do końca kto jest bardziej zadziwiający - Despilla czy Kolen (czy jak mu tam było).
Leżąc na posłaniu z mchu i jagód przyglądałam się dyskretnie, usypiającej Despi.
Kiedy nagle do jaskini wbiegł Tezus, który poszedł zbadać teren wieczorem
-  Stado lisów zza północnej granicy staje się coraz bardziej zuchwałe, przed chwilą musiałem przegonić trzech szpiegów od nich spod jeziora mary - zameldował z nutą udawanej powagi na pysku. Zaspany Blade wstał i przeciągnął się, ziewnął i spojrzał na swojego kuzyna po czym powiedział:
-Pójdziesz tam z Despillą, ok? Na całą noc, na czaty. Zmieniajcie się  co trzy godziny - Blade odwrócił się i potrząsnął śpiącą obok Despillą. Ta zerwała się na równe łapy i wrzasnęła wystraszona gdy tylko Blade jej dotknął. Po chwili udało mu się ją uspokoić i wytłumaczyć o co chodzi. Uśmiechnęła się i wyszła z Tezusem z jaskini. Usłyszałam jeszcze jak Tez mówi:
-Możesz wziąć pierwszą wartę? Muszę się przespać - dwie ostatnie godziny spędziłem na bieganiu, węszeniu, badaniu i przeganianiu tych wszawych lisów
-Jasne-odpowiedziała mu Despilla.
Po chwili ich głosy ucichły, a ja zwinęłam się w kłębek obok Blade'a

-Będzie wojna? - Mruknęłam mu do ucha, ale on nic nie odpowiedział. Zasnął.

poniedziałek, 16 września 2013

WKP od Despilli

Gdy przechadzałam się samotnie po lesie jak co wieczór zobaczyłam coś bardzo interesującego. Błyszczało bardzo mocno, wręcz oślepiało. Zdziwiłam się, że ani Blade, ani Verrena, ani jakikolwiek inny wilk nie zobaczył tego. Zbliżyłam się do miejsca skąd blask był najwyraźniejszy. Odsłoniłam krzak i światło wręcz mnie oślepiło. Nagle to światełko się do mnie zbliżyło. Zmniejszyło się do rozmiaru mojego najmniejszego pazura. W końcu światło wokół niego zaczęło emitować na tyle słabo, że mogłam zobaczyć co to jest. Był to mały ludzik. Miał na głowie złoty żonkil, ubrany był w złote ubranko typu 60's. Miało milutką twarzyczkę i niebieskie oczy. Jego włosy były koloru bardzo jasnego blondu prawie białe. Widziałam, że bardzo się czymś denerwuje...Nagle odezwał się bardzo wysokim i piskliwym głosikiem:
- Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy?
- Nnie... Po prostu nigdy nie widziałam czegoś takiego jak... ty
- Jak to?! Nie widziałaś Świetlusiów?!
- Czego???
- Jestem Świetlusiem. Małym stworkiem stworzonym do pomocy różnym psowatym całego świata. Ja nazywam się Kolen i wybrano mnie do służenia wilkowi o imieniu Despilla, córce Sehry i Discorda.
- Em ja jestem ta Despilla...
- Och a więc witaj, o pani.- Kolagen (czy coś takiego) pokłonił się przede mną prawie dotykając ziemi główką.
- Ale do czego mi taki pomocnik?
- Och mogę robić wszystko! Na prawdę! Tylko proszę mogłabyś mi dawać jedzenie i picie? Bardzo bym tego chciał o pani...- powiedział bardzo zawstydzony.
- Tak.... Oczywiście. Dlaczego byś nie miał dostawać?
- Boo niektóre wilki traktują nas jako więźniów. My natomiast chcemy się przyjaźnić i pomagać. Bardzo się cieszę, że mam miłą panią. Będę z panią chodził dokąd pani chce i...- przerwałam mu w tym momencie.
- Słuchaj nie jestem żadna "pani" tylko Despilla lub Despi. A i ty nie będziesz przy mnie dreptał tylko.... ile ty ważysz?
- Trochę więcej niż pióro gęsi... Despillo.
- Dobrze więc będę Cię nosić na plecach. Co to jest dla mnie za ciężar? A czy inni Cię widzą?
- Tak ale muszę sam tego chcieć.
- A chcesz?
- Tak. Jeśli nic mi nie zrobią.
- Oczywiście, że nie.- wybrałam się z Kolenem do jaskini głównej. Były tam wszystkie wilki. Dosyć źle czułam się w grupie a najbardziej bałam się Blade'a który cały czas chyba za bardzo nie był za tym żebym wstąpiła do Watahy. Przynajmniej tak myślałam. Podeszłam i powiedziałam cicho:
- Zobaczcie co przyniosłam!
- O co to?- zdziwili się wszyscy. Na szczęście Kolen sam się przedstawił.
- Nazywam się Kolen i jestem Świetlo- wilkiem...
- Kim?!
- Czy żadne z Was nie słyszało o Świetlo- wilkach?! Jesteśmy do usług różnym psowatym.
- Komu będziesz służył?- zapytał Zake.
- Despilli, naturalnie. Zostałam przeznaczony do niej. Każdy wilk kiedyś może znaleźć gdzieś ukrytego swojego Świetlo- wilka. Zależy to tylko od tego czy ma oczy szeroko otwarte...
- Fajny jesteś Kolen. Też bym chciała mieć Świetlo- wilka... - zamyśliła się Eyeline.
- Zawsze pojawiamy się jako coś innego ale zawsze wokół nas jest jakieś światło. Mój przyjaciel na przykład zamienił się w małego chomika ja elfa kwiatowego... Nie wiadomo jak tak na prawdę wyglądają Świetlo- wilki bo każdy jest inny. A teraz wybaczcie ale po tej podroży jestem bardzo.... - ziewnął- śpiący.-W tym momencie upadł mi na kark i zasnął. Na chwilę położyłam go na moim posłaniu i poszłam do lasu. Zabiłam najmniejszego ptaka jakiego znalazłam, wzięłam wylinkę dość grubego węża, odczepiłam kawałek kory i odrobinę pnia oraz trochę liści. i zaczęłam pracę. Z kawałka drzewa i kory wyrzeźbiłam malusieńkie łóżeczko, wylinkę podzieliłam na trzy części. Dwie wypchałam piórami ptaka a jedną zostawiłam na prześcieradło. Posłałam łóżeczko i ułożyłam na dywaniku z liści. Wyrwałam sobie tez odrobinę sierści i wepchałam trochę do pościeli. Gdy było gotowe obudziłam Kolena by tam wszedł i spał. Chodź był bardzo zmęczony wyleciał z niego potok słów:
- Och to... jest przepiękne Despillo... Aż brak mi tchu. Jestem bardzo wzruszony. Nie słyszałem jeszcze by jakaś pani lub pan robiła lub robił coś takiego dla jakiegoś Świetlo- wilka. Jestem prawdziwym szczęściarzem.- w tym momencie Kolen rozpłakał się ze szczęścia. Nie wiem co robił dalej ale wiercił się strasznie. Z resztą i tak bym nie usnęła bo tak jak on byłam bardzo podniecona.

poniedziałek, 2 września 2013

WKP od Tsu'teya

Więc tak... Zrobiło się już ciemno, wraz z dwójką rodzeństwa schowałem się w małej jaskini... Brat, Azot siedział cicho; rozmyślał, lecz młodszy Zoge, spytał się mnie:
- Tsu' Tey co dalej będziemy robić, bez rodziców ? - Chwilę później mu odpowiedziałem:
- Nie wiem, zobaczymy jutro... Na pewno rano pójdę na łowy... -Zawołałem Azota. Spytał się mnie opryskliwie:
- O co znów chodzi ?! -Westchnąłem i trochę zdenerwowany odpowiedziałem:
- Jutro wcześnie rano , gdy pójdę na łowy, masz pilnować młodszego brata. -Azot westchnął i powiedział:
- Ok, zaopiekuję się Nim, gdy Ciebie nie będzie, ale powiedz mi kiedy wrócisz.
- Nie mam pojęcia...Może rano może wieczorem... Nie wiem. -Gdy skończyliśmy rozmowę, Azot i Zoge położyli się w rogach jaskini i zasnęli. Ja zasnąłem trochę później, ponieważ ciągle myślałem o tacie i mamie... Gdy rano obudziłem się jeszcze przed wschodem słońca, moi bracia jeszcze spali. Planowałem gdzie idę na łowy. W końcu wymyśliłem... Nieopodal naszego ukrycia znajdował się las... Gdy byłem młodszy, dziadek opowiadał mi historie o Mrocznym Lesie. Myślę, że to właśnie ten las o, którym mi opowiadał dziadek. Postanowiłem pójść tam na łowy, choć nie wiedziałem co się kryje w tym Mrocznym Lesie. Zanim jednak wyruszyłem, obudziłem Azota, aby zajął się młodszym bratem. Gdy byłem około 15 metrów od jaskini, Azot jakimś cudem o takiej porze, wykrztusił z siebie słowa. Wołał:
- Żegnaj bracie! Powodzenia! A przy tym wołaniu obudził Zoge' ego.- Gdy wchodziłem na teren Mrocznego Lasu, usłyszałem szelest liście gdzieś za sobą. Szczerze mówiąc, przestraszyłem się trochę, bo nie znałem tej okolicy. Gdy zobaczyłem zająca, zacząłem się skradać. Byłem coraz bliżej i bliżej. Zacząłem go gonić. Był mega szybki, ale nie odpuściłem mu... Przez dziesięć minut goniłem zwierzaka, aż wreszcie zmęczyłem się i w końcu mi uciekł... Znów usłyszałem szelest za plecami. Zastanawiałem się o co chodzi ? Oparłem się o drzewo i odpocząłem. Chciałem już ruszać, gdy coś się na mnie rzuciło. Było ich dwóch. Mieli długie ogony i byli rudzi. Wiedziałem już, że to lisy... Próbowałem walczyć. Gryzły mnie, drapały i robiły wiele innych rzeczy. Byłem wycieńczony po polowaniu na zająca, ale się nie poddawałem... Nagle doszedł jeszcze jeden lis.. Był wielki. Rzucił się na mnie... Dalej już nic nie pamiętam...