- Chcecie słuchać mojej nudnej historii, pełnej romansów suspensu krwi itp. ? – spytałem.
- Tak! –
rzekli chórem.
- Z
romansem… - Ver się naburmuszyła.
-No więc
zaczynam opowieść… Dawno,
dawno temu, ale nie tak dawno na pewnej polanie obok pewnej puszczy urodził się
wilk. Był on wyjątkiem w całej watasze … był on biały, a wszystkie wilki tam
były szare, czarne, bądź brązowe. W szkółce wszyscy mówili na niego „Albinos”,
najlepsze było to, że nie byli pewni czy to chłopiec czy dziewczyna, więc
dziewczyny nazywały „to” „Śnieżynka”. Na imię miało Teii. W końcu okazało się
że to chłopiec. On wiedział od początku, że jest chłopcem, lecz był nieśmiały i
bał się cokolwiek mówić. Po pewnym czasie zauważył, że pewna wilczyca patrzy na
niego innym wzrokiem niż inni. Był to wyjątkowy sposób patrzenia… to nie było
patrzenie… raczej wpatrywanie. Do tego jak on spojrzał na nią to ona się
rumieniła. Pewnego dnia gdy urodził się jego kuzyn podeszła do niego. Zawsze
była pewna ciebie. Nazywała się Melanii.
- Heja –
powiedziała.
- Hej –
odpowiedział.
Graba.
- Co tam u
ciebie? – zapytała się.
- Nic… kuzyn
mi się dziś urodził.
- To co się
tak smucisz?
- Nie wiem… chyba
dlatego, że już nie będę tak bardzo na uwadze rodziców…
- Wiesz co…
naprawdę… i to jest powód do smutku… a, ucieszysz się jak powiem że jesteś na
czyjej uwadze?
- Na czyjej?
- Na… m o j
e j uwadze.
- Hymmm…? –
zarumienił się.
I bez
wahania Melanii go pocałowała. Wtedy obojga byli zarumienieni.
- I jak? –
zapytała.
- L… le… lepiej.
- A jak
podobał się pocałunek? W skali od 1do 1000000!
- 10000000…
- A wiesz
ile wilków to widziało?
- Żaden?
- Jakieś 20.
Teii od razu
się zrobił czerwony i pobiegł jak najszybciej w kierunku puszczy.
- Nie
uciekaj! – krzyknęła Melanii i pobiegła za nim.
- Stój!!!
Czekaj!!! To był żart nikt nas nie widział! – krzyknęła.
- Czemu… -
powiedział.
- Hymmm?
- Czemu tak
sobie żartujesz… to nie było śmieszne…
- Ojj… No
weź… nie obrażaj się … w końcu jesteś teraz My B o y f r i e n d.
- Co!?
- A nie
chcesz?
- Umm –
zarumienił się.
- Więc
chcesz! – krzyknęła uradowana.
Ich związek
na początku był tajemnicą, lecz później już nie. W końcu i Teii nabrał pewności
i zmieniło się imię z Teii na Tezus.
- I co nie
jesteś już Teii tylko Tezus? – spytała Melanii
- Tak.
- Ale dla
mnie zawsze będziesz moim Teii’em – po tych słowach pocałowała go, lecz… na
pocałunku się nie skończyło.
Pewnego
chłodnego wieczoru wydarzyło się coś strasznego. Rozpoczęła się straszliwa
bitwa, a nawet wojna.
- Tezus! –
zawołała go jego matka.
- Tak? –
spytał.
- Musisz
uciec razem z kuzynem i to szybko… weź od razu ze sobą Melanii… nawet nie
dyskutuj, tylko rób co mówię… proszę.
- Do… dobrze.
Wziął szybko
Małego kuzyna Blade’a w pysk i uciekł. Po drodze minął Melanii.
- Musimy
uciekać! – powiedział.
- Wiem. –
odpowiedziała.
- Co się… *ziew*…
dzieje? – zapytał śpiący Blade.
- Nic… śpij
spokojnie. – powiedział Tezus.
Biegli przed
siebie. Naglę za drzew wyskoczył wrogi wilk.
- Gdzie
uciekacie? – spytał.
- Ummm…
nigdzie. – powiedziała Melanii i szybko ogłuszyła go kopniakiem w głowę.
Pobiegli
jeszcze szybciej. Tezus stanął i włożył Blade’a do głębokiej nory.
- Co robisz?
– spytała Melanii.
- Musimy go
tu zostawić… tu mu nic się nie stanie.
- Dobrze… zróbmy
tak.
Po dwóch
latach.
- Teii…
muszę ci coś powiedzieć.
- Tak
Melanii?
- wiesz
jesteśmy w poważnym związku… już nawet mi się oświadczyłeś… i jest coś co muszę
ci powiedzieć…
- Więc
słucham.
-Teii… ja… ja
jestem w… ciąży!
- Nnn… naprawdę?
- Tak.
- O jak
słodko… - odezwał się Berry.
- Berry! Nie
przeszkadzaj im! – odezwał się Nowis
- Spo… spokojnie
– dodał Hudini.
Berry to
bardzo miły i przyjacielski niedźwiedź brunatny, który podróżuję z naszymi „kochankami”.
Nowis to sprytny i cwany lis który dołączył się do nich, a Hudini to zając,
przyjaciel Nowisa. Lecz pewnej nocy… stało się coś do czego nikt by się nikt
posunął… jednym słowem… „myśliwi”.
-Aaaaaaaa! –
ktoś krzyknął poczym nastąpił huk.
- Co się
dzieję. – rzekł zaspany Tezus.
- Hymmm? –
obudziła się śpiąca obok niego(jak zawsze) Melanii.
Tezus wstał
i poszedł zobaczyć co się dzieję. Zobaczył coś czego nie chciał. Był to nie
żywy Hudini i Nowis. Nie daleko stali dwaj myśliwi. Berry skoczył na jednego
lecz… dostał kulą i padł na miejscu. Jeden z nich zaczął zbierać ich ciała, a
drugi… gdzieś znikął.
- Teii!!! –
zawołała Melanii.
Tezus jak
najszybciej do niej pognał. Już prawię myśliwy wystrzelił pocisk, lecz Tezus
skoczył na myśliwego. Myśliwy uderzył w skałę i nie przeżył.
- Mi nic,
ale… uważaj!
- C…
Tezus dostał
pociskiem w brzuch… nadal żył, ale ledwo co. Myśliwy celował już w Melanii…aż
tu w powietrzu nastał głos i myśliwy padł na ziemie.
- Duszo nie
czysta która przeszła to ciało GIŃ! - powiedział to wilczy anioł.
- Dziękuję… czy
jesteś wstanie go uratować? – spytała i w pokazała na Tezusa.
- Tylko w
jeden sposób… musisz oddać swoje życie za jego życię.
- Zrobię to…
I tak się
stało. Oddała swoje życie, żeby uratować swego ukochanego. Po pięciu miesiącach
po tym wydarzeniu Tezus postanowił odnaleźć swojego kuzyna Blade. Nie chciał
wracać do rodzinnej polany, bo bał się tego co może tam zobaczyć. Szukanie go
trwało pięć miesięcy. Poznawał w tej podróży wiele nowych przyjaciół
takich jak Lux i Xul, Merry’ego i Marinni.
- To koniec,
może opowiem kiedyś inne moje przygody – powiedziałem.
- A co z
dzieckiem? – spytała Despila.
- Jest
gdzieś na świecie…
- A skąd ta
pewność? – spytał Darren.
- Czuję to…
i wiem że kiedyś znajdę je lub ono mnie.
- To niech teraz opowiada Blade –
powiedział Tsu’tey.
- Dobra! – odpowiedział Blade.