W związku z tym, że nasza wataha już nie funkcjonuje nad czym bardzo ubolewam, publikuje linki do kanałów na YT członków watahy! Jeden z nich nadal zajmuje się wilkami ^^ Subskrybujcie i obejrzyjcie każdy film!
Mateusz Torski
Verrena wilk
Wataha Krwawego Szpona
Wataha Wilków Krwawego Szpona Zaprasza!
niedziela, 18 stycznia 2015
środa, 16 lipca 2014
WKP od Tezusa
Obudziłem się w lesie...była noc. Strasznie bolała mnie głowa. Czułem, że chyba zwymiotuje. Nie wiedziałem gdzie jestem... nie pamiętałem co się stało ostatniego wieczoru... choć patrząc po księżycu to parę dni minęło. Znajdowałem się w nieznajomej mi części lasu. Wstałem i zacząłem szukać jaskini. W myślach krążyła mi Ver. Było mi smutno. Nie wiem co się mogło dziać tego wieczoru. Nagle coś poruszyło się w oddali, był to wilk. To była Ver! Chciałem do niej podbiec, ale nie miałem sił. Więc powoli sunąłem ku niej. W końcu sunąc za nią doszedłem do okolic jaskini watahy.
czwartek, 19 czerwca 2014
WKP od Blade'a
Hymmmm. Ten wieczór upłynął dość D Z I W N I E. Nie wiem czemu Tezu się tak rozzłościł, czy jak to
można nazwać. Pierwsze o czym pomyślałem to pianki. Data ważności była do
wczoraj. Może one podziałały na niego źle. W każdym razie na mój żołądek na pewno.
Przez całą noc bolał mnie brzuch. Tak się mi źle spało, że poszedłem w nocy na
spacer. Księżyc ładnie świecił, bo była pełnia księżyca. Wybrałem się nad
jezioro i nikt nie zgadnie kogo tam zobaczyłem… Nie Teza, nie Ver, ani nie mnie…
Siedział tam Darren. Podszedłem do niego i zacząłem konwersować.
- To ognisko miało inaczej wyjść co?
- Nie mieliście się pokłócić. Mieliśmy się jakoś bardziej
zaprzyjaźnić czy coś w tym stylu.
- No widzisz, a wyszło zupełnie inaczej. Sam wiesz, że czasami
jak chcemy dobrze, wychodzi źle.
- Nie wiem o co chodziło twojemu kuzynowi.
- Ja nie wiem tym bardziej. Niby jesteśmy ze sobą
spokrewnieni. On czasami jest strasznie dziwny, a tu ja jestem podobno
wariatem. – uśmiechnąłem się. I gadaliśmy jeszcze z dwie godziny. Po tej
pogawędce uzmysłowiłem sobie, że Darren to spoko gość. Mam nadzieję, że on też
nie ma mi nic za złe. A więc rano wstaliśmy i nie ujrzeliśmy już Teza. Mógł pójść sobie raz tak jak ja, ale z nim nic nigdy nie wiadomo. Dziewczyny poszły go szukać. Z wiadomej przyczyny nie ja, bo kuzynek ma coś do mnie. Nie było ich długo, ale po dwóch tygodniach wróciły.
wtorek, 3 czerwca 2014
WKP od ... Mrocznego?
- Ależ ciekawa historia - wtrąciłem komentarz przed Ver.
- Nie podobało się? - zapytał Blade.
- Była... jakby to ująć...
- No jaka? - zapytał znów poddenerwowany Blade.
- Uciekło mi słowo...O! N u d n a była ta historyjka.
- Ale nie dla mnie!
- Zbyt... romantyzmu w niej było
- A niby w twojej nie?
- Ale moja była mroczniejsza! Ha!
- . . . - reakcja Blade'a.
- Eee, powiało mi tu nudą. Najwyższy czas już udać się na spoczynek. Żegnam. A ciebie wręcz ozięble kuzynie. - powiedziałem do Blade'a.
Udałem się do jaskini, żeby odpocząć. Po drodze Verrena mi powiedziała, że mnie "nie poznaje".
Wszyscy zaczęli mieć do mnie jakieś pretensje! Nie wytrzymałem posłem sobie od nich. Udałem się w kierunku lasu.
- Nie podobało się? - zapytał Blade.
- Była... jakby to ująć...
- No jaka? - zapytał znów poddenerwowany Blade.
- Uciekło mi słowo...O! N u d n a była ta historyjka.
- Ale nie dla mnie!
- Zbyt... romantyzmu w niej było
- A niby w twojej nie?
- Ale moja była mroczniejsza! Ha!
- . . . - reakcja Blade'a.
- Eee, powiało mi tu nudą. Najwyższy czas już udać się na spoczynek. Żegnam. A ciebie wręcz ozięble kuzynie. - powiedziałem do Blade'a.
Udałem się do jaskini, żeby odpocząć. Po drodze Verrena mi powiedziała, że mnie "nie poznaje".
Wszyscy zaczęli mieć do mnie jakieś pretensje! Nie wytrzymałem posłem sobie od nich. Udałem się w kierunku lasu.
środa, 23 kwietnia 2014
...Wcale nie koniec!
Koniec? NIE! Po dłuższym czasie zastanowień wznawiam bloga! Jakoś tak smutno bez niej było :D Także ponownie możecie ją dodac do zakładek! Z tej okazji nie mogłem się powstrzymać od dodania nowego zwierzaka: Powrót
niedziela, 2 marca 2014
poniedziałek, 17 lutego 2014
WKP od Blade'a
- Hmmm. Dobra czas zacząć opowiadanie mojej historii. Gdybym
rozpoczął moją opowieść od narodzin, zrobiłbym coś okropnego. A więc cała
opowieść zaczyna się kiedy mój pra-pra-pra- dziadek znalazł tę ziemię i
postanowił założyć tu rodzinę. Cóż dalej nie pamiętam, bo nie uważałem na
lekcjach. Urodziłem się zimą. Dokładnie w lutym 24. Byłem najsłodszy. Bo byłem
jedynym szczeniakiem wilków alpha. Życie układało mi się bardzo dobrze. Miałem
całkiem odmienny charakter od Tezusa. Byłem imprezowiczem, uwielbiałem spotykać
się z przyjaciółmi. W „sprawach sercowych” też mi się powodziło. Wszystkie
dziewczyny w wilczej szkole się za mną oglądały. A ile to ja razy pomyliłem ich
imiona? Raz wracając z imprezy:
Było około 10
wieczorem. Z kumplami idziemy sobie dróżką. Nagle zza drzew wychodzi para
koleżanek z naszej szkoły.
- Viollet! –
krzyknąłem, a ona dała mi z liścia – Eeee Alex? – i ponownie dostałem.
-Czyli nie pamiętałeś imion dziewczyn? –przerwała mi Ver
- Nie do końca… Raczej było ich tak dużo, że trudno mi było
je zapamiętać… - ktoś zaśmiał się pod nosem. – Wracając. Samic było dużo w
całej tej mojej życiowej wędrówce. Ale jedna była tą „jedyną”. Nazywała się
Shanell. Miała czarną sierść. Oczy jej były niebieskie jak dwa kryształy. A
jaka ona była mądra! Uwielbiałem z nią spędzać czas. Aż w końcu doszło do tego,
że staliśmy się parą. Pamiętam jeszcze pierwszy pocałunek. Księżyc świecił. Siedzieliśmy na polanie i rozmawialiśmy. Przyszedł
moment na najważniejsze pytanie w moim życiu.
- Shanell?
- Hmm?
- Powiedz mi czy
zechciałabyś być ze mną po kres mych dni?
- Tak… - wyszeptała i
pocałowała mnie. „Chciałbym żeby ta chwila trwała wiecznie, wiecznie,
wiecznie…” Nagle rozległ się skowyt. Ktoś zaczął kryczeć.
- O, nie. Tylko nie
to. Shanell! Uciekaj stąd jak najdalej!
- A…ale?
-Żadnych ale! Rób co
mówię! Szybko! – pocałowała mnie
- Pamiętaj, że jeśli
się już nie zobaczymy to zawsze będę w twoim sercu… - I pobiegła. Ostatni raz
ją wtedy widziałem. Wbiegłem do mojej jaskini, ale zastałem tam okropny widok.
Moi Rodzice… nie żyli. Mą uwagę przykuła
kartka leżąca na stole. Było na niej napisane:
Blade!
Mój jedyny synu.
Nadszedł kres mych dni. Pewnie zastałeś nas martwych w jaskini. Od paru dni
trwała wojna z inną watahą. Nie chcieliśmy Cię martwić. Im zależało tylko na
naszej śmierci. Powierzam więc Tobie ten naszyjnik. Noś go ze sobą zawsze ,a
nasze dusze będą Ciebie strzec. Nie trać nadziei.
Twoi rodzice
Łzy zaczęły mi spływać
po policzkach. Moi rodzice, jedyne oparcie… NIE ŻYJĄ. Ogarnął mnie okropny
smutek, ale jednocześnie wściekłość.
-Znajdę was… Znajdę
nawet na końcu świata!!!! – spojrzałem na medalion, który mój ojciec nosił na
szyi. To o ten naszyjnik chodziło. Zdjąłem go i założyłem tak żeby nikt go nie
widział. Wtedy do jaskini wszedł Tezus.
- Musimy uciekać!
- Wiem - Wziął mnie w pysk
i podczas ucieczki wsadził do jakiejś
dziury. Obudziło mnie słońce i wiewiórka, która dała mi jedzenie. Było to
najmilsze zwierzę jakie kiedykolwiek spotkałem. Jak już mówiłem, sam nauczyłem
się polować. Upolowałem pewnego dnia dorodnego jelenia, którego czaszka wisi
tam. –wskazałem na ścianę jaskini.
No i później zjawiłaś
się ty! – popatrzyłem z uśmiechem na Ver – Ten mały szkodnik. Hmmm. Może ty
nam opowiesz swoją historię? Ja już nic nie wyduszę. No to co?
-Ok. Więc to było tak…
Subskrybuj:
Posty (Atom)